Zaplanowana na dzień 12 lipca 2019 r. wycieczka organizowana przez Stowarzyszenie Aktywni dla Gminy Żelechlinek przebiegła zgodnie z planem, i chociaż ostatecznie pojechało tylko 30 osób, to trzeba przyznać, że obrana trasa okazała się być strzałem w dziesiątkę. Pierwszym punktem wycieczki było zwiedzanie kopalni soli w Kłodawie. Każdy z nas słyszał o kopalni w Wieliczce i Bochni, a mało kto wie, że przez całe wieki działalności, obydwa te zakłady górnicze, wydobyły 5 razy mniej soli niż istniejąca od 1949 roku kopalnia w Kłodawie. Zwiedzanie rozpoczęło się bardzo miłym akcentem, gdyż na samym początku każdy z uczestników otrzymał po kilogramie soli. Oprowadzanie trwało około 2,5 godziny, ale z uwagi na ciekawostki górnicze oraz wielość podziemnych korytarzy i wyrobisk, upłynęło bardzo szybko. Przewodnik bardzo humorystycznie opowiadał legendy związane z powstaniem złóż soli oraz o szczegółach pracy górniczej. Niewątpliwą atrakcją było zjechanie windą przeznaczoną dla górników szybem zwanym „Michał”. Z uwagi na fakt, iż kopalnia jest czynnym zakładem, pod ziemią spotykaliśmy pracujących górników, a dla pełnego bezpieczeństwa wszyscy zostaliśmy wyposażeni w kaski ochronne. Zwiedziliśmy kaplicę św. Kingi, scenę koncertową oraz salę Draculi. Oprowadzanie budziło dużo entuzjazmu wśród uczestników, było wiele pytań, podziwu dla trudnej pracy górników, ale też śmiechu. Zgodnie z panującym zwyczajem ucałowaliśmy „na szczęście” solnego skarbnika, który dziwnym zbiegiem okoliczności przemieszczał się, aby na zakończenie pożegnać grupę. Przed wyjazdem na powierzchnię każdy mógł zabrać ze sobą bryłę soli. Warto w tym miejscu wspomnieć, że kopalnia w Kłodawie jest jedyną w naszym kraju, która wydobywa sól w sposób tradycyjny tj. przy zastosowaniu środków wybuchowych. Zatrudnia ok. 800 pracowników, a jej złoża są podobno niewyczerpalne. Przed udaniem się na obiad, który wycieczkowiczom przygotował „Holetu Górnika”, uczestnicy zakupili jeszcze produkty solne (sól spożywczą, sól do zmywarek, sól do kąpieli itp.).
Kolejną atrakcją wyprawy był pobyt na Zamku Królewskim w Łęczycy. Tu jak wiadomo króluje diabeł Boruta i jego postaci, w znacznej mierze, poświęcone są sale muzealne urządzone w zamku. Wraz z przewodnikiem poznaliśmy zwyczaje i tradycje oraz kulturę łęczyckiej ludności. Z 32-metrowej wieży mogliśmy podziwiać okoliczną panoramę. Jak na miasto, w którym odbywają się turniej rycerskie, nie mogliśmy pozbawić się przyjemności udziału w zabawach plebejskich. Swoich sił w strzelaniu z łuku spróbowała większość uczestników. Było zabawnie. Dopingowaliśmy się nawzajem i tworzyliśmy różne wersje o celności strzałów. Następnie, z uwagi na przepiękną w tym dniu pogodę, udaliśmy się na spacer po starówce Łęczycy. Lody i kawa dopełniły smaku.
Na zakończenie wyprawy zaplanowaliśmy wizytę w Archikolegiacie w Tumie. Pomimo, iż widzieliśmy makietę kościoła w muzeum w Łęczycy, wrażenie było imponujące. Wielkość budowli i surowy klimat wprawiły uczestników w zachwyt. Wybudowany w XII wieku kościół stanowi prawdziwą perełkę architektury i zajmuje szczególe uznanie wśród obiektów sakralnych, dowodem czego jest otrzymanie relikwii Jana Pawła II, Maksymiliana Kolbe, św. Aleksego i Św. Wojciecha. Legenda głosi, że przy budowie kolegiaty pracował sam diabeł Boruta, a to za sprawą pięknej dziewczyny z Tumu, która używając podstępu, namówiła diabła do budowy karczmy – miejsca rozpusty. Dopiero gdy mury kościoła zostały zwieńczone krzyżem, diabeł zrozumiał, że został oszukany. Chciał przewrócić kamienny kościół, ale w jego wnętrzu była już święcona woda i diabłu zabrakło mocy. Na znak złości Boruty, na ścianie jednej z wież kościelnych, widać ślady jego palców.
Wieczorkiem wróciliśmy do Żelechlinka, zadowoleni i zdrowi. W drodze powrotnej wyśpiewaliśmy chyba wszystkie biesiadne piosenki, więc być może niektórych bolało gardło, ale to bardzo drobne ryzyko.
Źródło: Stowarzyszenie Aktywni dla Gminy Żelechlinek