Komu źródlana woda, komu? Takie nawoływania codziennie rozlegały się przed II wojną światową w centrum Tomaszowa Mazowieckiego. Towarzyszyły im donośne dźwięki mosiężnych dzwonków, którymi oznajmiano przyjazd charakterystycznych, malowanych na niebiesko, beczkowozów z konnym zaprzęgiem. Zawierały one wodę czerpaną spod-tomaszowskich Niebieskich Źródeł na potrzeby mieszkańców centralnej części miasta, pozbawionej jeszcze wtedy wodociągów. Tym procederem, już od przełomu XIX i XX wieku, zajmowali się głównie mieszkańcy nadpilickiej Brzustówki, dla których był on dodatkowym zajęciem obok uprawy roli. Dostarczali oni źródlaną wodę pitną na podstawie koncesji udzielanych im przez tomaszowski magistrat. Do czerpania wody służyło specjalne rusztowanie, ustawione tuż nad wywierzyskiem źródeł. Po nabraniu wody z pomocą żurawia, a później ręcznej pompy, woda spływała pochyłą rynną do podstawionej beczki na kołach. Pojemność tych beczek wynosiła od 400 do 800 litrów.
W oparciu o tekst A. Kobalczyka