W UK mieszka dużo Polaków, ale nie są zrzeszeni w jakiejś jednej organizacji polonijnej. Każda władza chce ogłaszać, że spotyka się z Polonią i omawiają ważne sprawy. Spotkania jakieś na pewno się odbywają, ale nie uwzględniają one dużych grup Polaków.
W ubiegłym roku robiłem kurs Interpretatora i jednym z zadań było znaleźć organizacji polonijnej. Potraktowałem zadanie całkiem serio i przewertowałem w internecie dostępne informacje. Wiele z nich było już nieaktualnych. Wyróżnił się jeden z Kościołów w Manchester. W ogóle jakoś najłatwiej było trafić do Manchester. Miałem nawet udaną wymianę meilową z wicekonsul z tego miasta. Porada, abym spróbował w londyńskim POSK była trafna. Wykonałem kilka telefonów i zajrzałem na stronę internetową tej instytucji. Przyjemnie było porozmawiać z dyżurnym kombatantem. W swoim stylu zareagował na zmianę polskiego rządu. Sekretarka już nie była tak rozmowna, męczyło ją, że jakiś kolejny obywatel obecny od dawna na wyspach się ujawnił.
Lektura w internecie przekonała mnie, że tam nie chodzi o nowych członków, mimo że w statucie jest nawet cena za członkostwo. Zarząd zadowala się, że dysponuje halą widowiskową i z dochodów organizacja wiąże koniec z końcem.
Informacje o imprezach są rozpowszechniane w gazecie Cooltura, którą można za darmo znaleźć w polskich sklepach. Ja i wielu moich znajomych nie jesteśmy nagabywani z Londynu na członkostwo w czymkolwiek, a tym bardziej nikt nigdy nie wysłuchał naszych opinii.
Migawki w polskich mediach, że politycy spotkali Polonię i dzięki temu rozumieją ich problemy są tylko usprawiedliwieniem na małostkowość. Prezydent Aleksander Kwaśniewski piastując urząd miał godne spotkania z Królową. Obecni politycy traktują pobyt na wyspach, jak zwykli turyści i nie są odnotowani na pierwszych stronach gazet. Nie ma relacji z ich pobytu. Można się cieszyć, że mówiono coś w niszowym PRL-u (Polskie Radio Londyn). Jak porównać to, choćby z jedną z wizyt pokazaną w reportażu, gdy dla prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy z małżonką Carlą Bruni w Pałacu Buckingham wystawiono słynną sztukę ,,Nędznicy” a Królowa osobiście dopilnowywała czy zastawa na stołach jest prawidłowo nakryta. Majestat to wielkie słowo.