Emmanuel Macron powiedział o liderze PiS, że jego postawa nie pasuje do standardów demokratycznych krajów. Nie on jeden. Potocznie mówi się, że gdy wielu twierdzi, iż spożyło się zbyt wiele, to warto iść za radą i położyć się spać. Partia PiS zachowuje się, jak ten po spożyciu, ale nikt im nie jest tego w stanie przetłumaczyć. Wypowiadali się o poczynaniach PiS: Komisja Wenecka, Komisje Unii Europejskiej, senatorowie USA, media w Niemczech. Teraz we Francji kandydat na prezydenta pozbierał tylko te dane i głośno je wypowiedział. Nie ma w tym żadnego fałszu, jest tylko uzasadniona opinia potrzebna na użytek wyborczy w tamtym kraju.
To nie jest nic nowego, mój znajomy pisarz Alan Riding (mieszka w Paryżu) wcześniej korespondent poważnych mediów międzynarodowych z nowojorskimi na czele pisał do mnie podobne opinie o panu Jarosławie. Wierzę mu, bo jego książka o Paryżu w czasie II wojny światowej zawiera przykłady zachowań ludzi w skrajnych sytuacjach. O Polsce też wiele wie. Jego książkę przetłumaczona na jęz. polski i wydano w naszym kraju. Riding nie ma żadnego interesu w tym, by szkodzić Polsce, a jednak taka opinia mu się akurat utrwaliła i nic go nie przekonuje, aby ją zmienić.
Pan Jarosław kojarzył mi się z filmem ,,O dwóch takich co ukradli księżyc” i z wyspą Bielawą, w pobliżu której się urodziłem, a gdzie on z bratem konspirowali przeciwko ówczesnej władzy. W Łodzi, w której dorastałem zasłynął z dwóch wypowiedzi, ,,spieprzaj dziadu”, i ,,TKM”. Teraz wciska na siłę ideologię o bracie. Niestety wszystko co czyni w tym kierunku obraca się w stronę przeciwną. Sam Lech kojarzył mi się jako człowiek poczciwy. Wywiązywał się ze swoich ról przyzwoicie. Najpierw jako negocjator przy Okrągłym Stole, później jako minister sprawiedliwości, prezydent Warszawy i prezydent Polski. Cały ten pozytywny wizerunek jest psuty przez wpychanie ludziom faktów, których nie było lub są celowo zmieniane. Gdyby nie aktywność pana Jarosława naród już dawno ufundowałby solidny pomnik wszystkim ofiarom katastrofy samolotu z prezydentem na czele. Teraz nigdy już nie będzie takiego szacunku do czegokolwiek, co powstanie jako upamiętnienie wydarzeń z roku 2010.