
Różni ludzie różnie planują urlop. W socjalizmie partia dbała o wypoczynek pracowników, aby ci wypoczęci, pracowali jeszcze wydajniej. Wypełnianie planów i przekraczanie norm było naczelnym zadanie dyrektorów przedsiębiorstw.Organizowane wypoczynki obśmiewał kultowy film „Rejs”. Szczególnie groteskowy był zawód – pracownik kulturalno-oświatowy. W czasach, gdy kręcony był „Rejs” zakłady pracy posiadały ośrodki w atrakcyjnych regionach kraju. Dla wielu ludzi było to wspaniałe osiągnięcie socjalizmu, bo mogli wyjechać za nie duże pieniądze z dziećmi i naprawdę trochę odpocząć. W wolnej Polsce jest z tym różnie. Zadanie przejął fundusz ,,wczasy pod gruszą”. Jest jakieś dofinansowanie, ale nie ma instrukcji, dokąd i kiedy jechać. Pracownicy czasem kombinowali, aby zdobyć jakieś rachunki, a w tym czasie załapać się na jakąś fuchę i zarobić dodatkowe grosze, ale rodzinnych wypadów już tak gremialnych nie było. Organizowanie wypoczynku na własną rękę obarczone jest ryzykiem i zdarzało się, że oferty nie pokrywały się z rzeczywistością, a bywało, że biura podróży plajtowały i nie dochodziło bądź to do wyjazdu, albo utrudniony był powrotu z odległych miejsc. Perfekcyjne pod względem organizacji wczasów wypoczynkowych było NRD. Pracownicy otrzymywali w terminie zimowym oferty z zaleceniem zapisania się na wypoczynek. Pierwszeństwo wyboru mieli ci, którzy pierwszy raz wskazali dany obiekt. Dalej to już zbieranie wiadomości o atrakcjach terenu i niezbędnego ekwipunku. Każdy wyjazd był precyzyjnie opisany i udokumentowany zbiorowym zdjęciem. Wyłamanie się skutkowało rozmową pouczającą z politycznym aparatczykiem. Pewien kolega Rudi nie mógł zrozumieć, dlaczego Polacy (byliśmy pewniejsi siebie z racji dokonań ,,Solidarności”) nie zgłaszają się do tych ofert. Podsumował, że jesteśmy jacyś inni, bo mówimy, że jedziemy do Berlina, a na dworcu zmieniamy decyzję i kupujemy bilet do Lipska. Jednego roku wybrałem się na takie wczasy z synem pod granicę z RFN. Przekonałem się wtedy, że Niemcy nie tylko mówili o planach, ale te plany realizowali w 100 procentach! Po śniadaniu rodzinka wychodziła w teren i codziennie realizowała wyprawę według wcześniej opracowanego harmonogramu. Inne narody zachowują się czasem odmiennie. W Anglii nigdy nie słyszałem, aby w pracy były jakieś sugestie co do planów urlopowych, jedynym problemem jest, aby urlop nie trwał dłużej niż dwa tygodnie, nawet gdy taki wyjazd jest do Azji lub Afryki. Kolega pochodzący z Egiptu prosił mnie kiedyś, abym odwiózł go na lotnisko, bo leci do rodziny. Faktycznie wyjechał, ale do miejscowości na angielskim wybrzeżu. Można i tak, można i tak.Dobrze zatrzymać dla siebie podejmowanie decyzji o spędzaniu własnego czasu wolnego zanim inni spróbują nam go organizować. Polskie państwo staje się coraz bardziej opiekuńczym i osób, które zechcą za nas planować urlopy jest dość sporo.