Tomaszów i powiat złaknieni są inwestorów, jak kania dżdżu. Zainteresowanie posiadacza kapitału konkretny miejscem, przekonanie go, że nie ponosi ryzyka (finansowego, wizerunkowego, strategicznego) lokując tu swoje pieniądze i energię, to dziś wymagające wielu talentów przedsięwzięcie. Nic więc dziwnego, że gdy na horyzoncie pojawia się ktoś, ktokolwiek, kto zapyta o teren, emocje sięgają zenitu.
Chińska huta szkła za 300 mln zł, kilka kilometrów od Tomaszowa rozpaliła nadzieje na kilkaset nowych miejsc pracy w przemyśle. Wszystko wskazuje jednak na to, że chiński inwestor, zanim na poważnie przymierzył się do terenów przy S-8, już z pomysłu zrezygnował.
Przedstawiciel inwestora z Szanghaju pojawił się w gminie Lubochnia w ubiegłym roku. Tereny jakimi dysponuje Lubochnia wzdłuż drogi S-8, to dziś największy kapitał tej gminy. Centrum Polski, szybkie połączenie ze stolicą, gotowe drogi dojazdowe. Jednak przedstawiciel inwestora odwiedził kilka innych miejsc w naszym województwie. Poza tym rozważana lokalizacji dotyczyła nie tylko Polski, ale brane pod uwagę były też m.in. Czechy. Nie padły żadne deklaracje, ani nawet przybliżone terminy w jakich inwestycja mogłaby być realizowana. – Podchodziliśmy do deklaracji z rezerwą. Byłem zaproszony do rozmów, ale na nich się kończyło. Gmina nie podjęła żadnych zobowiązań co do przygotowań pod ewentualną budowę przyszłej huty – mówi Tadeusz Józwik i dodaje, że takich rozmów, z których w końcu nic nie wynika prowadził dotychczas wiele.
Wszystko wskazuje na to, że nadzieja na budowę huty, która konkurowałaby z inwestycją w gminie obok, czyli Ujazdem, jednak nie będzie. Chińczycy są właścicielami huty w Malezji, która po potężnej awarii boryka się z kłopotami i w pierwszej kolejności tam kierują swoją uwagę, odkładając plany inwestycyjne na przyszłość.