Niecka doliny Goerlitzer Park. Pełna kolorowych dziewczęcych koszul, buchała energią grających, w co się da, młodych mężczyzn. Szczęśliwe dzieciaki traciły wymiar rzeczywisty. Młodzi, afrykańscy dealerzy demonstrowali swą radość z rozpoczęcia sezonu szybką jazdą na rowerach i głośną muzyką. Piątkowe popołudnie, to zapowiedź wolnej soboty i niedzieli, można nie tylko pomarzyć. Wiedzą o tym już przedszkolaki, mając rodziców całe dwa dni tylko dla siebie. Ten idylliczny obraz zakłóciła krótka wiadomość z radia o zamordowanej Polce. Zaprosiła na noc, po bardzo krótkiej znajomości swojego, jak się później okazało, oprawcę. Licho nie śpi – mawiali kiedyś starsi ludzie – a czai się na każdym kroku. Ulica, przy której mieszkała ofiara, przylega do Goerlitzer Park. Tam, gdzie szukała szczęścia, znalazła śmierć.
Podziemne rzeki wielkich miast nie wysychają nigdy. Ich mroczny nurt ciągnie swe ofiary, zasysając po drodze nowe, mamiąc tajemnicami głębi, z których tylko nielicznym udaje się wydostać. Wysłuchać ich nie chce, lub nie potrafi prawie nikt.
Jadąc rowerem w swój rewir, widziałem wyławiane z kanału pod mostem wapnisto-białe, umęczone ciało nagiej dziewczyny. Zatrzymałem się, lecz żaden inny dźwięk, prócz szmeru wody kanału nie doszedł do mnie. Jakie szanse ma młoda dziewczyna z popegeerowskiej wsi zza Odry, zwabiona do wielkiego miasta, którego oferty nęcą łatwymi i szybkimi pieniędzmi, a może i miłością?