Kalendarz powiatu

Nadchodzących wydarzeń: 1
«listopad 2024 »
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Sonda

O jakiej porze roku plac Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim wygląda lepiej?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Wskoczyłem do finału

W ubiegłym tygodniu w II programie TVP wyemitowany został kolejny odcinek teleturnieju „Jeden z dziesięciu”, w którym wystąpił tomaszowianin, Łukasz Celeda. FORMAT3A dotarł do Łukasza i poprosił o podzielenia się wrażeniami z nagrania i nie tylko…

– Jesteś absolwentem II LO…

– Tak. Byłem w klasie b-ch. Prowadziła nas Irena Albin, lekko nie było. Ale moim zdaniem to bardzo solidna nauczycielka. Bardzo miło wspominam ją i szkołę. Później poszedłem na studia leśne na SGGW (kierunek leśnictwo). Magisterkę zrobiłem na kierunku FIT (forest information technologies) w Eberswalde niedaleko Berlina. Teraz jestem stażystą w Lasach Państwowych w Nadleśnictwie Piotrków.

– Skąd pomysł wzięcia udziału w tym właśnie teleturnieju?

– Bodaj dwa lata temu pojechałem z dziewczyną w Bieszczady na wakacje. Tak się złożyło, że wracaliśmy do pokoju dokładnie w godzinie emisji teleturnieju. Codziennie, przez dwa tygodnie odpoczywając po wypadach w góry oglądaliśmy „1 z 10”. W którymś momencie stwierdziłem, że też spróbuję. Wysłałem zgłoszenie, po kilku miesiącach przyszło zaproszenie na kasting no i jakoś poszło.

– Jak wyglądało nagranie?

– Najpierw był kasting. Spodziewałem się czegoś na wzór rozmowy kwalifikacyjnej, gdzie trzeba się przedstawić z jak najlepszej strony. Porozmawiać, opowiedzieć o sobie, wykazać się bogatą wiedzą i dobrym wykształceniem. Teraz wiem, że to było naiwne myślenie. Okazało się, że trzeba odpowiedzieć na 17 z 20 pytań. Odpowiedziałem! Dostałem się! Ogromna radość i duże zaskoczenie. Nagrania odbyły się na początku września w Lublinie…

– Jest stres?

– To było jedno z bardziej stresujących przeżyć w moim życiu. Ciężko to wytłumaczyć. Byłem świadomy, że to nie będzie na żywo, że jak palnę jakąś głupotę to będzie szansa na powtórkę. Z tymi trepami trochę palnąłem, no nie? Uwierz mi, zwykle wystąpienia przed ludźmi nie krępują mnie mocno. Ale tam to było coś zupełnie nowego.

Największym problemem było to, że przyjechałem do studia ok 11-tej, a nagranie było zaplanowane na 15-tą. W dodatku, pechowo w studiu było opóźnienie z powodu jakiejś awarii i nagrania rozpoczęły się po 16-tej. Czyli siedem godzin w poczekalni. Tam było bardzo dużo osób. Dość szybko połapaliśmy się, kto po kim będzie miał nagrania. Dzięki temu miałem szansę dobrze poznać się z innymi uczestnikami. Bardzo mili ludzie. Myślę, że dzięki tej swego rodzaju integracji w momencie wejścia do studia odczuwaliśmy nieco mniejszy stres. Z drugiej strony w drugiej rundzie pojawił się problem z wyznaczaniem innych do odpowiedzi. Myślę, że to stąd na początku tyle „oddanych pytań”. Fakt, że byliśmy po prostu zmęczeni oczekiwaniem na nagranie w moim odczuciu również wpłynął na ogólny poziom odcinka. Stres w poczekalni był ogromny, ale okazał się niczym w porównaniu z tym, co czułem w studiu. Myślę, że ostatni raz takie emocje towarzyszyły mi na maturze. Paradoksalnie, najtrudniej było z nagraniem przywitania. Od tego zaczęliśmy. Mam w głowie ułożone co powiem, jak się przedstawię. A gdy padło magiczne „akcja!” Nagle w głowie pustka. Do tej pory nie wiem o co mi chodziło, gdy mówiłem: „interesuję się technikami cyfrowymi”. Ale poszło! Niemal każdy nagrywał ten element kilkukrotnie. To był mój pierwszy kontakt z kamerą i wizyta w profesjonalnym studiu. Cisza, półmrok i chłód jakie tam zastałem potęgowały stres.

Po nagraniu przywitania stres i skrępowanie nieco stopniały. Przyszedł czas na pierwszą rundę pytań. Od tej pory obawiałem się jedynie wpadki z bardzo prostym pytaniem lub głupiej odpowiedzi. Jeśli chodzi o czas nagrania, to nie trwało ono wiele dłużej niż emisja odcinka. Kilkuminutowe przerwy zdarzały się jedynie, gdy operator kamery, reżyser lub dźwiękowiec zgłaszali jakieś drobne uwagi.

Na ekranie relacja pytanie – odpowiedź trwa kilka sekund. Jednak ja miałem wrażenie, że moja odpowiedź pada po dużo dłuższym czasie. Priorytetem było, nie odpaść w pierwszej rundzie. Jak została nas piątka, czworo z jedną szansą, uświadomiłem sobie, że mam ogromną szansę wejść do finału. Ostatecznie udało się.

Jeszcze opowiem o piłeczce.

– …?

– Przed wejściem do studia rozdali nam niebieskie piłeczki „antystresowe”. Przynajmniej połowa z nas gniotła je za pulpitem w trakcie nagrań. Ja gniotłem swoją do samego finału. Gdzieś w połowie mi wypadła i potoczyła się w stronę kamer. Ciężko było, ale jakoś zachowaliśmy powagę.

– Teleturniej to jednak zabawa dla widzów. Uczestnik może mieć wiedzę, refleks, pamięć i czasami to wszystko razem nie wystarczy…

– Masz rację. Trzeba mieć trochę szczęścia, żeby trafić na dobre pytanie. Zakres tematyki pytań jest tak rozbudowany, że nie sposób znać odpowiedzi na wszystkie. Myślę, że bardzo może pomóc regularne oglądanie teleturnieju. Odpowiadając na głos na pytania można sprawdzić swoją wiedzę i niejako zapamiętać trendy. Wiele pytań jest podobnych, czasami są tylko inaczej sformułowane.

Przyznam,  że mnie szczęście dopisało. Dwa razy trafnie strzeliłem.

– Często ludzie oglądający program przed telewizorem komentują: to było łatwe, jak on mógł tego nie wiedzieć?

– Sam dość często tak reagowałem. Oglądając odcinek warto notować na kartce ilość swoich poprawnych i błędnych odpowiedzi. Dopiero, gdy sam zacząłem tak robić, odkryłem jak wiele moich odpowiedzi było błędnych.

– Jak znajomi rodzina reagowali, na twoją decyzję o udziale w teleturnieju?

– Moja rodzina i najbliżsi znajomi wiedzieli, że jadę na nagrania. Niestety, nie udało mi się dochować tajemnicy. Wygadałem się od razu. Gratulowali mi i się cieszyli. Po emisji spotkałem się z wieloma miłymi komentarzami i gratulacjami. Dzięki temu wrócił kontakt z dawnymi kolegami, koleżankami i znajomymi. Byłem też mocno zaskoczony, jak wiele osób ogląda ten program. To cieszy, bo moim zdaniem jest to sensowny i godny uwagi teleturniej. Pozostałe teleturnieje to zawsze bardziej show, gdzie liczy się sam występ. Po emisji odcinka z moim udziałem poczułem z jak wielkim prestiżem wiąże się wystąpienie w tym programie i jak jest on ceniony przez wszystkie pokolenia. Byłem też lekko zawstydzony, bo ok „wskoczyłem” do finału, ale jakoś superpięknie nie odpowiadałem.

– Czy w związku z tym zamierzasz brać udział w kolejnych tego typu zmaganiach?

– Pewnie, że tak! Tylko teraz trzeba trochę odczekać. Regulamin „1 z 10” mówi zdaje się o 3 latach. Ale gdy tylko pojawi się możliwość ponownego wzięcia udziału, to od razu się zgłaszam. Tym razem już nie na takim „spontanie”. Postaram się lepiej przygotować i jeszcze lepiej wypaść.

Poza tym… Niedawno zgłosiłem do programu swojego wujka (bez jego wiedzy, bo by się nie zgodził). Teraz czekamy na odpowiedź. Facet ma ogromną wiedzę, jeśli się zakwalifikuje myślę że będziemy mieli kolejnego tomaszowskiego finalistę.

– No to życzymy tego i Tobie, i Twojemu wujowi.

– Dzięki. Dziękuję też za newsa na Twoim portalu. To bardzo miłe. Od razu zwiększył się zasięg mojej rozpoznawalności. 

 

Z Łukaszem Celedą

rozmawiała Agnieszka Marczewska-Adamiec

 

 

 

Zapisz

« Powrót

Ogłaszaj się za darmo w FORMAT3A!Reklama w FORMAT3A działa 7 dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę!Katalog firm FORMAT3A, to najpewniejsze i najtrwalsze źródło informacji o firmach działających w powiecie tomaszowskim. Bądź tu i Ty!FORMAT3A, to najskuteczniejsza platforma reklamowa powiatu tomaszowskiego. Sprawdź jak działamy!
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com
Facebook