Tę książę promujemy z powodów oczywistych. Autor, Tomasz Bąk jest tomaszowianinem, obecnie studentem Uniwersytetu Łódzkiego.
Widać, że Bąk nie napisał po prostu książki z wierszami, postarał się tym razem o jej bardziej precyzyjną kompozycję. Składa się na nią przynajmniej kilka pasm stylistyczno-obrazowych, które przesuwają się względem siebie zgodnie z ironicznym humorem czy dewastacyjnym nerwem. Krążymy wokół wyznań uzasadnionego gniewu, szyderstwa, śmiechu. Bąk rozpędza kilka języków, które nie zbiegają się w tych samych punktach: społeczny, publiczno-medialny, przepełniony przesądami, dwuznaczny język liryki maski (którym mówi się w wierszach o człowieku piździe), prawie prostoduszny język intymnego wyznania dołączony do quasi-dokumentalnego języka zbiorowych emocji. Żadne z estetycznych pozorów i artystyczno-politycznych złudzeń nie cierpią na tych niemal zupełnie dosłownych wypowiedziach Bąka.
(Anna Kałuża, Dwutygodnik, http://
)