W piątek (27 listopada) po raz kolejny mieszkańcy Tomaszowa Mazowieckiego przyłączyli się do Strajku Kobiet. Po godz. 18 tomaszowianki i tomaszowianie zebrali się na płycie placu Kościuszki.
Nie było marszu, a uczestnicy strajku spotkali się by wypowiedzieć się w obronie praw kobiet.
– Uczestniczyłam w każdym proteście – mówi uczestniczka – część z was znam, bo byli moimi uczniami, jako nauczycielka jestem z was, młodych ludzi dumna. Byłam dumna kiedy szło nas kilka tysięcy przez ulice Tomaszowa, napisałam na fejsbuku brawo, brawo, brawo… nasz Tomaszów później było nas trochę mniej, a dzisiaj szczególnie jestem dumna. Bo dziś trzeba było mieć trochę więcej odwagi, niż wtedy by pojawić się na ulicy… Cieszę że macie w sobie tę odwagę, że jesteście tolerancyjni, że jesteście otwarci na różnorodność, na inność, bo na tym właśnie polega nasze życie…
Nie zabrakło również mężczyzn, którzy wspierają swoje żony, partnerki, ukochane. – Chciałbym tylko przypomnieć, – mówił jeden z uczestników – że my jesteśmy suwerenem. To my powinniśmy patrzyć władzy na ręce. Każda władza kiedyś się psuje, to my jesteśmy od tego żeby reagować. (…) Tu pokazujemy naszą solidarność z ludzi którzy walczą o siebie. I proszę Was zachęcajcie wszystkich i niech się nikt nie boi. Bo jeżeli będzie nas dużo to nas nikt nie ruszy. Rząd się zawsze wyżywi, a nam zostawią miskę ryżu.
Frekwencja podczas wydarzenia była jednak o wiele gorsza niż podczas manifestacji w ubiegłym tygodniu. Policja była obecna, nie nawoływała do rozejścia się.