
13 maja w Tomaszowie Mazowieckim odbyło się spotkanie pod hasłem „Kobiety na wybory”. Miało być kameralnie, po kobiecemu, przy torcie i kawie – z rozmową o udziale kobiet w polityce, o ich sile, kompetencjach i odpowiedzialności. Zamiast tego – jak oceniły niektóre uczestniczki – wydarzenie zamieniło się w jednostronną prezentację politycznych tez, bez przestrzeni na otwarty dialog.
Wśród zaproszonych gości znalazły się polityczki różnych szczebli: wiceministra Katarzyna Nowakowska, wicemarszałkini Agnieszka Ryś i tomaszowianka radna Ewa Radziewicz. Posłanka Małgorzata Niemczyk oraz wiceprzewodnicząca sejmiku Magdalena Spólnicka na spotkanie nie dotarły.
Niestety, prowadzenie spotkania szybko przybrało kierunek agitacyjny – z wyraźnym akcentem na promowanie Trzeciej Drogi. Padły mocne słowa, w tym kontrowersyjne stwierdzenie radnej: „trzeba rozwalić PO i PiS”, które wywołało konsternację na sali. Jedna z uczestniczek, jak sama się przedstawiła – „zagorzała platformerka” – wstała, podziękowała za spotkanie i opuściła salę.
Osobiście uważam, podczas spotkania zabrakło przestrzeni na zadanie pytań i realną rozmowę o lokalnych problemach kobiet. A tych w naszym mieście nie brakuje.
Podczas spotkania wiele razy padało pytanie jak nakłonić kobiety by poszły na wybory, podpowiem, może na początek, zadbać o kobiety.
Mam też refleksję, która może nie jest wygodna, ale myślę, że warto ją wypowiedzieć. W Tomaszowie Mazowieckim są kobiety w polityce – i to cieszy – ale mam wrażenie, że często nie mają one realnej siły przebicia. Że są niewidoczne, pomijane, a ich głos nie wybrzmiewa tak mocno, jak powinien. To nie kwestia braku kompetencji – bo te kobiety są mądre, zaangażowane i pracowite. To raczej pytanie o to, czy naprawdę my jako kobiety wspieramy się nawzajem i czy tworzymy przestrzeń, w której kobiecy głos ma szansę coś zmienić. Gościnne wystąpienia są cenne, ale jeśli naprawdę chcemy zmieniać rzeczywistość – zacznijmy wspierać i wzmacniać te kobiety, które są najbliżej nas.
Chciałabym zwrócić uwagę na problemy, które dotyczą nas – kobiet – tu, lokalnie, w Tomaszowie Mazowieckim. Bo rozmawiamy dziś o tym, jak ważny jest nasz głos i udział w życiu publicznym, ale ten głos powinien także wybrzmiewać w sprawach codziennych. Po pierwsze – w naszym 60-tysięcznym mieście działa tylko jedna poradnia ginekologiczna na NFZ. Terminy? Pół roku czekania. To nie jest dostępność, to jest wykluczenie zdrowotne. Po drugie – mamy w mieście darmową komunikację miejską, ale kobiety pracujące na produkcji na obrzeżach Tomaszowa, po wieczornej zmianie, często nie mają czym bezpiecznie wrócić do domu. To nie są wielkie postulaty polityczne – to są podstawowe potrzeby mieszkanek naszego miasta.
Czy polityczki, które odwiedziły Tomaszów, usłyszały głos kobiet z naszego miasta? Czy wrócą tu z odpowiedziami – nie hasłami?
Agnieszka Podwysocka





