Wszędzie problemy i kłopoty. Ciągle ich więcej i więcej. Czemu ludzie którzy mają nam pomagać dokładają nam ich. Wczoraj byłem świadkiem rozmowy na temat szkoły podstawowej. To jakieś nieprawdopodobne co mówiła jedna z nauczycielek. Straszny bałagan nie ma książek nie ma sprecyzowanego programu. Nie wiedziała czego ma uczyć na pierwszych lekcjach, chodziło o czwartą klasę. To czas dla dzieci kiedy najbardziej się uczą. Stwierdziła że będzie uczyć jak pisać w zeszycie lekcja, data i temat. Reforma w szkole do bani. Łączone etaty, podwyżki tylko dla spełniających jakieś bardzo rygorystyczne kryteria, może dostanie co 10 nauczyciel. Czyli znowu reformę oparto o pracę zwykłych zapracowanych ludzi którzy muszą nadgonić swoim wkładem niedociągnięcia władzy. Ile muszą włożyć swojej pracy, poświęcenia aby dalej uczyć nasze dzieci. Zamiast wypalać tę energię na łatanie dziur w programie reformy szkolnej powinni przelewać to do głów swoich uczniów a tu niestety prawda wygląda bardzo źle. Zupełnie inaczej niż w przemowach z telewizji. Patrząc na nasze podwórko nie mogę się dowiedzieć jak wygląda sprawa zmiany etatów w naszych szkołach. Jest to jakaś tajemnica. Nie mogę od miesiąca uzyskać informacji ilu nauczycieli straciło etat w naszych szkołach. Utwierdza to mnie tylko w przekonaniu, że bałagan jest okropny a i ujawnienie prawdziwego oblicza obecnych zmian to straszne przestępstwo i lepiej tego nie robić. Może dzięki poświęceniu zwykłych nauczycieli sprawa przycichnie i reforma się prześlizga i do przodu polityka ważniejsza a dzieci to inna sprawa.
Rodzic