Sklep Lidla przy ul. Warszawskiej 93 otwarty został w ubiegłym roku. W czasie, gdy trwał remont tej ulicy. Wjazd na sklepowy parking, który również usytuowany jest wzdłuż ul. Warszawskiej wydawał się oczywistością. Znaleźli się jednak tacy, którym to przeszkadzało.
Na wniosek tomaszowskiego przedsiębiorcy sprawą wjazdu/wejścia do Lidla zajęła się Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Pretekstem było to, że sklep prowadzi sprzedaż alkoholu, a wejście do sklepu jest w mniejszej odległości niż przepisowe 100 m od szkoły. Na posesji obok mieści się bowiem budynek byłego Gimnazjum nr 2, a w nim naukę pobiera garstka dzieci w szkołach katolickich. W budynku swoje siedziby (jeszcze) mają też stowarzyszenia osób niewidomych, amazonki i Warsztaty Terapii Zajęciowej. Wszyscy oni przypuszczają, że za wnioskiem przedsiębiorcy stał radny Mariusz Węgrzynowski, dyrektor katolickich szkół, a ostatnio też wicedyrektor COS w Spale. Czyżby uczniowie szkoły pielęgnującej wartości katolickie i narodowe byli tak małej wiary, że trzeba ich chronić przed pokusą spożycia alkoholu, drucianą siatką?
Lidl w obawie przed utratą koncesji ugiął się pod presją komisji. Zamontowano siatkę, zamykającą wjazd z ul. Warszawskiej, a dojazd i wejście do sklepu – mniej wygodne i dłuższe – zlokalizowane są od strony ul. Dzieci Polskich.
W mieście, w którym z roku na rok wydatki mieszkańców na alkohol rosną, samo utrzymanie kilkunastoosobowej Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych kosztuje nas ponad 130 tys. zł. Chciałoby się, by komisja udowadniała swoimi działaniami, że jej istnienie ma jakiś sens. Decyzja w sprawie wjazdu do Lidla, to kołtuństwo i zakłamanie. Szkoda słów, by to argumentować.