W niedzielę, w ramach Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Teatrze Powszechnym w Łodzi duet: Joanna Janiczak i Wiktor Rubin zaprezentował spektakl wystawiony w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Twórców przedstawienia o karkołomnym tytule „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może uczone białogłowy” zainspirowała postać Théroigne de Méricourt, feministycznej działaczki rewolucji francuskiej, której poświęcenie zostało przez inne kobiety ukarane linczem.
Spektakl rodził się przed czarnym protestem, ale scenografia spektaklu i postacie kobiet w jednolitych, szarych uniformach przywodzą obrazy, które obserwowaliśmy na ulicach wielu miast 3 października i 8 marca.
Irytujące jest to, że czyny i słowa osiemnastowiecznych feministek, które za swe poglądy płaciły życiem lub mianem obłąkanych, dziś nadal są aktualne.
„Kobieto obudź się! W całym wszechświecie rozum bije na alarm. Próba przywrócenia przeze mnie, godnej i sprawiedliwej sytuacji traktowania jest dzisiaj jako paradoks i jako pragnienie rzeczy niemożliwej. (…) Matki, siostry, córki, reprezentantki narodu domagają się ukonstytuowania w Zgromadzeniu Narodowym. Stwierdzając, że ignorancja, zapomnienie i pogarda wobec praw kobiet są jedyną przyczyną powszechnego nieszczęścia i rozpadu rządów (…)” Słowa osiemnastowiecznej pisarki francuskiej, Olimpii de Gouges padają ze sceny i brzmią jak przemówienia z Czarnego Protestu.
Póki nie zdejmą z afisza i nie wyklną „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może uczone białogłowy” można oglądać w Bydgoszczy. Polecamy kulturalną i edukacyjną wyprawę.
Foto: Teatr Powszechny w Łodzi