Zakup domu lub mieszkania, to decyzja niekiedy na całe życie. A jeśli nawet nie, to i tak ogromnie ważny wydatek. Dlatego warto wiedzieć, co się kupuje, od kogo się kupuje i pamiętać, żeby nie dać się wykiwać.
Po przejrzeniu oświadczeń majątkowych miejskich i powiatowych radnych namawiamy naszych czytelników i czytelniczki, by kupowali nieruchomości od nich. Przynajmniej, od niektórych.
Zacznijmy od mieszkań. Ceny mieszkań w tomaszowskich blokach na rynku wtórnym oscylują wokół 3000 zł/mkw. Wielu radnych wyceniło swoje mieszkania poniżej tej kwoty. Wartość 50-metrowego mieszkania Leszka Ogórka i 54-metrowego mieszkania Kazimierza Pietrzyka, to zaledwie 2400 zł/mkw. Jeszcze niższą wartość ma 50-metrowe mieszkanie radnej Krystyny Bobińskiej – 2000 zł/mkw. Hitem cenowym są mieszkania komendanta Krzysztofa Iskierki – 1600 zł/mkw. (48 mkw.) i dyrektora Sławomira Żegoty – 1250 zł/mkw. (48 mkw.).
Jakby ktoś mierzył wyżej i szukał domu w odpowiedniej cenie, to też znajdzie bardzo atrakcyjne propozycje. 104-metrowy dom radnej Iwony Framholc wart jest 94 tys. zł. Marek Olkiewicz podaje, że PZU wyceniło jego 254-metrowy dom na 203 tys. zł. 130 kw. Kazimierza Barana warte są 95 tys. zł. Ale znów wszystkich przebija komendant Iskierka, którego 90-metrowy dom (w ruinie?) wart jest wg radnego komendanta… 20 tys. zł.
I jeszcze szalenie atrakcyjne 2,5-hektarowe gospodarstwo rolne radnego dyrektora Mariusza Węgrzynowskiego, które warte jest… 3000 zł.
Zdecydowanie odradzamy za to negocjacji z radną miejską Urszulą Seredyn, która wyceniła swój 150-metrowy dom na 2,2 mln zł! Aż by się chciało popatrzeć na ten przepych.
A swoją drogą, rodzi się pytanie, czy składaniu oświadczeń majątkowych towarzyszy proces myślowy z jednej strony, a korekta z drugiej.