15 marca przyjechaliśmy nocą do Monachium. Jadąc ulicami centrum miasta można było zauważyć inną atmosferę, niż w stolicy Niemiec. Nie dostrzegłem nerwowości w zachowaniu mieszkańców miasta, samochody poruszały się wolniej, stare dostojne budowle doskonale wtapiały się w atmosferę tego bogatego bawarskiego miasta. Nawet ludzie poruszali się bardziej dostojnie. Berlin o tej porze jest bardziej dynamicznym, tętniącym życiem organizmem.
W Monachium podczas otwarcia wystawy rozmawiałem z jej uczestnikami również o sytuacji w Polsce, w odniesieniu do ostatnich wydarzeń. Opinie ludzi zamieszkałych w tych dwóch miastach – Niemców i Polaków są pełne niepokoju, sposób myślenia jest podobny. Obawa o los Europejczyków, jakimi w pełni zdążyliśmy się już poczuć, napawa coraz większym niepokojem, rodzi frustracje, lęk o tych członków rodzin, którym przyszło żyć w kraju nad Wisłą i na co dzień stykają się z problemami, o których Polonia dowiaduje się jedynie z mediów.
Jest o co się troszczyć, gdyż jesteśmy mocno związani ekonomicznie, jako jeden z wagonów niemieckiego pociągu, zmierzającego ku wspólnym interesom. Wszyscy pamiętamy o II wojnie światowej, lecz sytuacja polityczna wymaga od nas wyboru, zwłaszcza, że także Niemcom zawdzięczamy nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Europa, która ma przed sobą najtrudniejszy okres, nie znalazła oparcia w sprawdzonym sojuszniku, który zaczął przysparzać coraz większych problemów, w najmniej oczekiwanym momencie (Brexit, Turcja z Erdoganem). Dziwi naszych zachodnich sąsiadów wewnętrzny narastający konflikt i coraz mocniejszy podział społeczeństwa polskiego. Mocno niepokoi także wzrost przestępczości przygranicznych gangów, z którymi policja nie radzi sobie. Stereotyp Polaka mocno zakorzeniony w świadomości niemieckiej poprzez propagandę od czasów Bismarcka do Hitlera budzi się znów, pomimo wielu zabiegów i starania Polonii z wczesnej emigracji, jak i młodzieży studiującej i pracujących w Niemczech Polaków.