Wystarczyło kilka pierwszych, ciepłych dni, a nad miastem pojawił się fetor. Ledwo wiatr przewiał pyły wypuszczane z kominów naszych jednorodzinnych domów i kamienic, a tu powietrze znów zanieczyszczone, tym razem nieznośnym smrodem. Przepompownia ścieków przy ul. Kępa została przebudowana. Stamtąd nie ma już prawa śmierdzieć. Naszym zdaniem, to fetor znad osadników. Miliony, wydane na największą w mieście inwestycję – budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków nie objęły 16 ha osadników, które właśnie po zimie zaczynają intensywnie parować. Mariola Chilińska, prezeska Zakładu Gospodarki Wodno-Kanalizacyjnej twierdzi jednak, że smród nad miastem, nie pochodzi z osadników, a z hodowlanej fermy usytuowanej nieopodal Tomaszowa. A jeśli tak, to ktoś to sprawdzi, jakieś służby sanitarne w tym mieście działają?
Osadniki usytuowane są nieopodal samej oczyszczalni. Graniczą z terenem Natura 2000. Smród to jeden problem. Stanowią one nadal ekologiczną bombę, której unicestwienie wymagałoby milionów złotych. Prezeska Chilińska twierdzi, że ZGWK po zakończeniu budowy oczyszczalni bierze się właśnie za ten problem. Czekamy na szczegóły, a póki co prezentujemy kilka zdjęć osadników, bo zapewne większość tomaszowian nie wie nawet, jak wygląda miejsce, które sprawia, że tomaszowskie powietrze nadal daje się nam we znaki.
Świerze ślady opon prowadzące wprost do osadników wskazują, że być może trafiają tu wciąż ścieki, które nie mają prawa być tu wpuszczane.