We wtorek, 4 kwietnia odbyła się 327. konferencja poświęcona Zalewowi Sulejowskiemu, z której nic nie wynikło.
Tym razem Wydział Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej na zakończenie projektu Monsul zorganizował w hotelu Kruk podsumowujące seminarium.
Atrakcjami seminarium była przerwa kawowa i obiad. Ciekawostką było to, że podczas seminarium była nieobecna wiceprezydentka Tomaszowa Zofia Szymańska, która, w ramach projektu Mosul wzięła udział w wizycie studyjnej do Norwegii wraz z naukowcami, którzy pojechali tam ocenić efekty wdrażania programu ochrony tamtejszych wód. Po co pojechała tam pani wiceprezydent, nie wiadomo. W dodatku, w seminarium nie wziął udziału nikt z Urzędu Miasta, choć w styczniu tego roku prezydent Marcin Witko głosił oficjalnie, że Zalew Sulejowski powinien mieć jednego administratora, a tym administratorem powinien być Tomaszów. Na seminarium początkującym projekt była cała tomaszowska władza z prezydentem na czele.
Poza tym było jak zawsze. Naukowcy zobowiązani podsumować i przedstawić wyniki prac, na które pozyskali środki, tym razem 1,7 mln zł, właśnie to uczynili. Samorządowcy oczekują rozwiązań, które dałoby się bez większych trudów i najlepiej bez pieniędzy wdrożyć w życie. Najważniejsze, by zalew stał się czysty szybko, najlepiej w ciągu jednej kadencji, a dokładniej, pod jej koniec. Wciąż nie mają instrumentów prawnych, które ułatwiłyby im realne działania i nie mają świadomości, że ratowanie zalewu, by było skuteczne muszą sami zainicjować. W dodatku nie traktując zalewu jako politycznego łupu, ale jako skomplikowany system ekologiczny, który niszczą ludzie, a który jest też własnością fauny i flory.
Zalew za naszego życia nie zginie, bo to proces, który trwał będzie kilkaset lat, ale ginie. Na naszych oczach. I nic z tym nie robimy.
PS jak, ktoś chce wiedzieć, czym zajmowano się w ramach projektu Monsul odsyłamy na jego stronę internetową.