Kalendarz powiatu

Nadchodzących wydarzeń: 1
«kwiecień 2024 »
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Sonda

O jakiej porze roku plac Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim wygląda lepiej?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

„Banksterka” z Luksemburga

Małgorzata Winnicka, zd. Szklarek mówi, że z równym zapałem babrze się w analizach finansowych jak i w… pieluchach.

Tomaszowianka z urodzenia, matka trójki dzieci, pracuje w Commerzbanku, w Luksemburgu jako analityczka finansowa, zajmując się analizą finansową i kredytową międzynarodowych korporacji.

W 1997 r. ukończyła II LO. Na pierwsze stypendium w Niemczech wyjechała już jako licealistka. Potem kolejne odbyła jako studentka warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Tam też rozpoczęła studia doktoranckie, które skończyła z wyróżnieniem.

– Do pracy doktorskiej się nie zabrałam, bo stwierdziłam, że czas zacząć zarabiać pieniądze, a pełen etat i niemowlę były nie do pogodzenia z pracą naukową. Ale co się odwlecze, to nie uciecze! Mam nadzieję. Po studiach rozpoczęłam karierę jako analityk finansowy w BRE Banku, a obecnie pracuje w Commerzbanku w Luksemburgu.

– Komuś, kto zna bank jako przeciętny klient może się wydawać, że to odpowiedzialna, ale też bardzo nudna praca. Choć czasami pewnie dobrze płatna…

– Mam bardzo ciekawą pracę. Analizuję zdolności kredytowe i finansowe międzynarodowych korporacji. Czasem moje decyzje muszą być polityczne (ale to rzadkie przypadki), na ogół są czysto ekonomiczne. W pracy posługuję się trzema językami: angielskim, niemieckim i francuskim.

Odpowiedzialna praca na pełen etat w banku i trójka dzieci, w tym jedno niemowlę. Można to pogodzić? W Luksemburgu łatwiej niż w Polsce?

– Łatwiej, bo ludzie są życzliwsi. Praca mnie nie stresuje, tak jak to było w Polsce, choć mam większą odpowiedzialność. Do domu wracam zmęczona, ale nie zestresowana. Jest mi z tym bardzo dobrze, bo lubię swoją pracę! Poza tym, mój partner jest nauczycielem – a to oznacza, że ma więcej czasu dla dzieci, wiedzy i wyczucia, jak się nimi zajmować (jest w tym naprawdę świetny).

– Rankingi pokazują, że mieszkańcy Luksemburga, to najzamożniejsi i najlepiej żyjący członkowie wspólnoty europejskiej. Masz takie poczucie? Na czym polega komfort życia w tym małym państewku?

– Luksemburczycy są zamożni, a państwo (m.in. z racji tego, że małe) jest dobrze zorganizowane i śliczne. Można mieszkać w spokojnej wsi z pięknym widokiem i pracować w centrum, nie tracąc specjalnie czasu na dojazdy. Dla mnie to jeden z najważniejszych komfortów. Codziennie wracam do domu położonego w cichej i zielonej okolicy w 15 min. To jak wakacje! W ten sposób ładuję akumulatory. Wynikają z tego dodatkowe zalety dla dzieci i ich wychowania. Oczywiście, na wszystkie materialne luksusy muszę pracować do końca życia i na pełen etat. Dom kosztuje fortunę, a ja nie chcę już wynajmować mieszkań, bo mam dzieci i w przeciwieństwie do luksemburskich znajomych, nie odziedziczyłam hektarów. Nie jest więc tak, że zarabiam kokosy w raju podatkowym. Pracowałam na to całe życie (i jeszcze nie zapracowałam). Ale, że jestem optymistką, to nie będę też marudzić, jak mi źle z tym, że jestem niewolnicą systemu korporacyjno-banksterskiego.

W Tomaszowie mieszka twoja mama, ale ty rzadko tu zaglądasz. Czy czujesz jeszcze jakąś więź z rodzinnym miastem, czy raczej traktujesz je jak skansen?

– Tomaszów to skansen? Wcale tak nie myślę. Miasto to ludzie, a ci nie są w ogóle skansenowi (na pewno nie moi znajomi i rodzina). Wręcz przeciwnie. Przyjeżdżam tu dla nich. Chyba, że myślimy o tomaszowskiej infrastrukturze, bo ta jest faktycznie miejscami okropna… I powietrze jest złe, zwłaszcza zimą. I nawet żubrów już nie ma…

Zaglądam rzadko (choć w ciągu ostatnich dwóch lat byłam 3 razy), bo nie mam czasu. Wyprawa do Tomaszowa nie jest prosta (nieważne czy samolotem czy samochodem), a ja mam troje dzieci oraz ograniczony czas ferii. Moje starsze dzieci wakacje mają przeważnie wypełnione po brzegi różnymi wyjazdami. Dlatego łatwiej jest zorganizować wizyty na odwrót – tzn. moja mama częściej do nas przyjeżdża.

– Rozumiem, że w Luksemburgu żyje ci się dobrze. Jak sobie wyobrażasz swoje życie, gdyby ci przyszło z jakiś powodów wrócić do Polski? Nie bałabyś się tego?

– Do Polski bałabym się wrócić z wielu powodów. Przede wszystkim chodzi o dzieci – nie wiem, czy poradziłyby sobie w szkole. Nie ze względu na poziom nauki w Polsce, bo nie sadzę, że są jakieś różnice, ale ze względu na język (choć mówią bardzo dobrze w swoim ojczystym języku) i stres. Dwoje młodszych dzieci straciłoby możliwość nauki urzędowych języków: luksemburskiego, francuskiego i niemieckiego. Tu uczą się ich w szkole podstawowej od pierwszej klasy. Mój najstarszy syn zna już np. cztery języki (nie wliczając polskiego i łaciny). Poza tym bałabym się w Polsce pochłaniających mnóstwo czasu dojazdów i administracji. Chyba nie umiałabym z nią już dziś walczyć. Jest też ciągle kiepska infrastruktura, zatrute powietrze i niski poziomu tolerancji. Za to na wakacje, chętnie tu przyjadę. Nigdy w życiu nie byłam np. w Bieszczadach. Nawet grot w Nagórzycach nie widziałam.

– Twoje kolejne dzieci nie są ochrzczone. Od lat żyjesz w kosmopolitycznym i mocno z sekularyzowanym środowisku, czy to dlatego? Obecnie nasz kraj, a przynajmniej część społeczności ogromnie się przed tym broni widząc w życiu „bez Boga” ogromne zagrożenie dla Narodu i w ogóle ludzkości (słowo naród nie bez kozery piszę dużą literą, taki teraz obowiązuje trend).

– Nie chrzczę dzieci, bo jestem niewierząca. Myślę, że w Polsce wielu młodych ludzi ulega presji otoczenia, rodziny – szczególnie w przypadku, gdy w grę wchodzi tradycja. W Luksemburgu to w ogóle nie jest temat do dyskusji. Luksemburczycy (starsze pokolenie) są raczej wierzący, ale to bardzo tolerancyjny naród. M.in. dlatego nie mieli najmniejszego problemu z wyborem geja na premiera. Niedawno hucznie obchodzono jego ślub. Tu się nikt nie podnieca takimi tematami jak wyznanie, kolor skóry, orientacja seksualna. Co innego jeśli chodzi np. o ochronę środowiska (to jest gorący temat).

– Od momentu ostatnich wyborów parlamentarnych Polska trwa w jakiejś absurdalnej gorączce i stanie zakłamania. Czy twoi znajomi innych narodowości interesują się tym, co dzieje się w Polsce? Czy ty również z racji wykonywanego zawodu, czujesz, że Polska traci swoją pozycję, wiarygodność? Co odpowiadasz, gdy ktoś się ciebie pyta – co tam się dzieje w tej twojej ojczyźnie?

– Znajomi pytają, co się dzieje z Trybunałem Konstytucyjnym, co z Wałęsą, co z inwigilacją (Internet). A ja mówię, tylko, że mam nadzieję, że to się wkrótce skończy. To, co obecnie dzieje się w Polsce jest tak absurdalne, że nawet nie ma co komentować.

Kiedyś poprosiłam mojego partnera żeby się zastanowił, w którym z krajów ludzie oficjalnie modlą się w intencji deszczu. Wskazał jakieś afrykańskie plemię (nawet nie państwo), bo tam był i widział takie praktyki. Zaniemówił, gdy mu powiedziałam, że o to modlili się posłowie w sejmowej kaplicy w Polsce!

– Jesteś niezależna, masz własne zdanie, żyjesz tak, by tobie było dobrze. Jednym słowem… feministka.

– Oczywiście. Jednak rozumiem, w jakim kierunku zmierza twoje pytanie. Największy problem z feminizmem wynika z braku jednoznacznej definicji oraz z niewiedzy, czym jest. Osobiście nie pojmuję czego tu się bać. Feministki nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Jeśli komuś się nie podoba, że jestem niezależna finansowo i mam swoje zdanie, to on ma problem ze sobą. Wciąż wokół nas nie brakuje ludzi nietolerancyjnych. W Polsce jest ich jakby więcej niż gdzie indziej w Europie.

– Łączysz ze sobą role, których wiele kobiet nie jest w stanie pogodzić, a przynajmniej odbiera się im do tego prawo.

– Bycie troskliwą mamą i kobietą niezależną w żaden sposób się nie wyklucza – mnie daje równowagę. Uwielbiam być mamą, jednocześnie bardzo lubię moją pracę zawodową. Równie chętnie chodzę na obcasach (obowiązkowo) na spotkania biznesowe, co na spacery z wózkiem w okropnych (ale moich ulubionych) butach UGG. Analizy finansowe i pieluchy, to moja codzienność. Potrzebuje jednego i drugiego, żeby wiedzieć, że żyję. Czy mężczyzna, który kocha swoje dzieci i lubi się nimi zajmować jest pytany czy udaje mu się połączyć te uczucia z pracą zawodową? Dlaczego więc nie oczekuje się od kobiet, że też to potrafią? Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że kobiety i mężczyźni niczym się od siebie nie różnią, bo to nieprawda i dzięki temu jest interesująco. Jeśli chodzi o kwestie ról społecznych to tu różnic nie ma, a raczej – nie powinno być. Jedyne nad czym nie panuję, to długość doby. Mam wrażenie, że trwa najwyżej 12 godzin… Bardzo chciałabym ją wydłużyć żeby się np. porządnie wyspać, uwielbiam spać!

– Cz twoja wiedza, doświadczenie zawodowe mogłyby się w jakiś sposób przydać Tomaszowowi?

– Zastanawiałam się, jak odpowiedzieć na to pytanie. Krótko rzecz ujmując – nie wiem. Od dłuższego czasu pomagam/wspieram konkretne cele (zazwyczaj dotyczące dzieci), ale miasto jako odbiorca moich talentów, to dla mnie trochę abstrakcyjna figura. Co nie znaczy, że odwracam się plecami. Możesz mi coś zaproponować.

 

Z Małgorzatą Winnicką

rozmawiała Agnieszka Łuczak

« Powrót

Ogłaszaj się za darmo w FORMAT3A!Reklama w FORMAT3A działa 7 dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę!Katalog firm FORMAT3A, to najpewniejsze i najtrwalsze źródło informacji o firmach działających w powiecie tomaszowskim. Bądź tu i Ty!FORMAT3A, to najskuteczniejsza platforma reklamowa powiatu tomaszowskiego. Sprawdź jak działamy!
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com
Facebook