Wyślijmy w teren więcej policjantów. Teza niby oczywista, ale jakie to proste widać dopiero, gdy się ją dobrze udokumentuje. I nie chodzi tu o patrole interwencyjne, ale zwykłych dzielnicowych, którzy nie mają nawet broni. Co zaskakujące, zwiększenie zatrudnienia w policji okazuje się, przynosić oszczędności.
Wykazali to naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge przez rok prowadząc badania terenowe w Peterborough, niespełna 200 tysięcznym mieście. Miejscowa policja pomogła wytypować 72 punkty zapalne miasta, a badacze wysłali tam patrole. Mundurowi nie byli wyposażeni w broń ostrą. Nie spędzali tam całego dnia. Składali niespełna pięć wizyt, które trwały ponad pół godziny – zarówno częstotliwość, jak i długość były mniej więcej dwa razy większe niż w przypadku zwykłych patroli.
Ta niewielka różnica wystarczyła, aby zanotować o 39% niższy wskaźnik przestępstw w miejscach lepiej doglądanych niż te odwiedzane przez grupę kontrolną – o 20% mniej było też zgłoszeń mieszkańców w sprawie interwencji.
To przekłada się na konkretne oszczędności związane z odciążeniem systemu penitencjarnego. Na końcu okazuje się, że zatrudniając więcej ludzi w policji da się zarobić. Dwóch dodatkowych policjantów oznaczało o 86 mniej napaści rocznie, dzięki czemu udało się uniknąć kosztów utrzymania przestępców w więzieniach przez osiem lat. Z każdego funta wydanego na ludzi w terenie udało się oszczędzić ok. 5,5 funta.