Przekonuje jeden ze współwłaścicieli baru przy ul. Polnej, w którym 27 września, późnym wieczorem doszło do ataku.
– Dwóch mężczyzn w wieku 31 i 35 lat weszło do lokalu gastronomicznego,
w którym nie było już klientów. Zażądali wydania jedzenia. Poproszeni
o uiszczenie rachunku, zareagowali agresją. Doszło do sprzeczki. Napastnicy przeskoczyli przez ladę dostali się do kasy z której ukradli 1300 złotych
i uciekli – mówi Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska, rzeczniczka tomaszowskiej policji.
Przybyli policjanci, razem z pokrzywdzonymi udali się do szpitala.
Po krótkiej chwili dotarł tam mężczyzna, w którym pokrzywdzony rozpoznał napastnika. Podejrzany po udzieleniu pomocy medycznej został przewieziony do komendy policji. 35-latka przebadano na zawartość alkoholu, miał ponad 2 promile. Noc spędził w policyjnym areszcie. Następnego dnia do zatrzymanego dołączył 31- letni wspólnik. Obaj usłyszeli zarzuty rozboju
i uszkodzenia mienia. Sąd aresztował ich na trzy miesiące.
Bar serwujący dania kuchni libańskiej prowadzony jest od roku przez dwóch mieszkańców Bangladeszu. Jednemu z nich amatorzy darmowego jedzenia
w czasie szarpaniny rozcięli głowę.
Jedyna, dobra informacja z tej historii, to ta, że nie był to napad na tle narodowościowym.