
Decyzja rządu o zamknięciu cmentarzy mocno uderzyła w producentów kwiatów. Handlarze wskazują, że zapadła ona w ostatniej chwili, a część zakupionego wcześniej towaru będzie musiała trafić na śmietnik. Straty będą ogromne.
– Brak nam słów żeby opisać naszą złość. Chryzantemy to kwiaty, które rosną pół roku i składa się na to ogrom pracy. Przez pół roku dbamy o te kwiaty, by jednego dnia mogły przyozdobić groby naszych bliskich. Dla jednych jest to tylko jeden dzień, a dla nas utrata tego dnia oznacza utratę dochodu i braku możliwości by go odzyskać, ponieważ są to kwiaty, które dnia 1.11 są w pełnym rozkwicie i nie nadają się do sprzedaży w późniejszym terminie. Czekamy na dalsze decyzje rządu i liczymy, ze będą w stanie wypowiedzieć się w jaki sposób zamierzają ustosunkować się do naszej sytuacji – mówi w rozmowie z nami lokalny producent chryzantem. – A jeśli we wtorek cmentarze nie zostaną otwarte? – dodaje.
– I znowu to się stało. Z dnia na dzień została zamknięta branża. Powinniśmy być uprzedzeni przynajmniej kilka dni wcześniej, ponieważ przygotowujemy się do tych świąt przez miesiąc, półtora, zbieramy środki na towar. Zostajemy z tym wszystkim po prostu. Z porobionymi zamówieniami, kompozycjami. Masakra – powiedziała z kolei jedna ze sprzedawczyń z ul. Ugaj. Dodała, że nie spodziewała się takiego zakazu.
Przedsiębiorcy uruchomili sprzedaż online, możesz wspomóc lokalnych producentów kwiatów kupując kwiaty do domu.