Tomaszowski Kongres Kobiet był inicjatorem protestu, który zaplanowany został jako spotkanie kilku oburzonych pań, a przerodził się w protest poruszonych, obrażonych i niegodzących się na zaostrzanie prawa aborcyjnego kobiet. W poniedziałek, 3 października na pl. Kościuszki zebrało si ponad 200 osób, kobiet i mężczyzn w różnym wieku. W większości ubranych na czarno
– Tego spotkanie nie organizują partie polityczne, bo żadna partia parlamentarna nie poparła w całości procedowania w sejmie obywatelskiego projektu „Ratujmy kobiety”. Ale jeśli pytacie, czy jest to protest polityczny, to chcemy wam powiedzieć, tak to jest polityczny protest. Mamy wam, politykom do przekazania jedno zdanie: odczepcie się od naszych dróg rodnych – mówiła podczas spotkania jedna z jego inicjatorek, Agnieszka Łuczak, tomaszowska pełnomocniczka Kongresu Kobiet. Apel tomaszowskich radnych do parlamentarzystów, aby zagłosowali za projektem ustawy „Stop aborcji”, nazwała hańbą i kompromitacją tomaszowskiej władzy.
-
Dziś politycy chcą ograniczać naszą wolność poprzez prawo do aborcji, za pół roku zakażą stosować antykoncepcji, a za rok odbiorą prawo wyborcze? Musimy walczyć o siebie, musimy być w tej kwestii solidarne – to z kolei słowa kolejnej inicjatorki poniedziałkowego protest, Agnieszka Marczewska-Adamiec, również z KK.
Zebrane na pl. Kościuszki kobiety skandowały: „Jestem, myślę, decyduję”, „Moja macica, moja sprawa”. Zabierały też głos mówiąc o swoich doświadczeniach związanych z opieką nad niepełnosprawnymi dziećmi, sierotami, o emocjach jakie są ich udziałem, gdy wiedzą, że chce im się odebrać prawo do decydowania o własnym ciele.
Wiele przybyłych osób deklarowało chęć zbierania podpisów pod kolejną inicjatywą ustawodawczą, w której będziemy się domagać liberalizacji przepisów aborcyjnych i edukacji seksualnej.