Loading ...
Prawie 90 śmiertelnych ofiar pogodowego żywiołu w Niemczech, kilkanaście osób zabitych w Belgii. Pełny bilans poznamy dopiero za kilka dni. Wiemy już, że 1300 osób uważa się za zaginione w trwającej europejskiej katastrofy pogodowej.
Nie wiadomo dokładnie ile osób zginęło w osuwisku, które w piątek nawiedziło zniszczone przez powódź miasto w Niemczech, a liczba ofiar śmiertelnych w wyniku największego od dziesięcioleci kryzysu powodziowego w tym kraju przekroczyła 90, a zaginęło około 1300 osób. Domy i część zamku w mieście Blessem, niedaleko Kolonii, zostały zburzone w piątek, ponieważ podmokły grunt ustąpił pod nimi i „z pewnością” spowodowały śmierć, chociaż urzędnicy nie byli w stanie określić, ilu.
W innych krajach liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do co najmniej 93 w stanach Nadrenii Północnej-Westfalii i Nadrenii-Palatynacie, choć większość z nich była skoncentrowana w okręgu Ahrweiler, na południe od Bonn. Miasta i wsie w dzielnicy zostały prawie całkowicie zniszczone w środę w środę, gdy rzeka Ahr wylała swoje brzegi, zmiatając domy, nawet gdy przerażeni ludzie schronili się w środku. Powódź jest jedną z najbardziej śmiercionośnych, jakie nawiedziły Niemcy we współczesnej historii, a jedna z niewielu porównywalnych tragedii miała miejsce w 1962 r., kiedy w Hamburgu zginęło ponad 300 osób.
„Obawiam się, że pełny rozmiar katastrofy zobaczymy dopiero w nadchodzących dniach” – powiedziała kanclerz Angela Merkel w ponurym ostrzeżeniu wydanym z Waszyngtonu, gdy gazeta „Bild” określiła to jako „powódź śmierci”. W międzyczasie co najmniej 15 osób zginęło w sąsiedniej Belgii, a tysiące domów ewakuowano w Holandii, Luksemburgu i Szwajcarii, gdy rzeki wezbrały. Istniały obawy, że rozwijająca się katastrofa może się jeszcze pogorszyć, ponieważ ludzie mieszkający poniżej zbiornika Steinbach zostali ewakuowani w obliczu ostrzeżeń, że tama może pęknąć, podczas gdy prognozy kolejnych opadów deszczu dla zachodnich Niemiec groziły podniesieniem rzeki Ren do niebezpiecznego poziomu.
Utrudnieniem w poszukiwaniach był upadek sieci telefonii komórkowej i Internetu w regionie Ahrweiler po zmiecieniu słupów telefonicznych i masztów nadajników, co utrudniło wyśledzenie zaginionych. Drogi zostały również zmiecione lub zablokowane przez gruz, w tym drzewa i samochody, odcinając całe wioski, gdy armia rozmieściła helikoptery, aby zrywać ludzi z dachów. Wycofujące się wody powodziowe naraziły niektóre trupy na ekipy ratownicze, podczas gdy nurkowie byli również wykorzystywani do wchodzenia do zalanych domów i poszukiwania zaginionych. Regionalny minister spraw wewnętrznych Roger Lewentz powiedział, że niektórzy zmarli początkowo ewakuowali się ze swoich domów, wrócili, aby spróbować ratować piwnice, wierząc, że najgorsze już minęło, ale potem zostali uwięzieni, gdy woda ponownie się podniosła. Powiedział nadawcy SWR, że „uważamy, że wciąż brakuje 40, 50 lub 60 osób, a kiedy tak długo nie słyszysz o ludziach… boisz się najgorszego”. „Liczba ofiar prawdopodobnie będzie rosła w nadchodzących dniach” – dodał. Armin Laschet, premier Nadrenii Północnej-Westfalii, podczas wizyty w mocno dotkniętym rejonie obwinił globalne ocieplenie za ekstremalną pogodę. „Będziemy wielokrotnie stawiać czoła takim wydarzeniom, a to oznacza, że musimy przyspieszyć działania na rzecz ochrony klimatu… ponieważ zmiany klimatyczne nie ograniczają się do jednego państwa” – powiedział. Około 1000 żołnierzy zostało rozmieszczonych, aby pomóc w akcjach ratowniczych i odgruzowywaniu dotkniętych miast i wsi. Wszędzie widać było ulice i domy pod wodą, przewrócone samochody i wyrwane z korzeniami drzewa, a niektóre dzielnice były odcięte od świata zewnętrznego. W Ahrweiler kilka domów całkowicie się zawaliło, pozostawiając wrażenie, że miasto zostało naruszone przez tsunami. Co najmniej 20 osób zmarło w Euskirchen, jednym z najbardziej dotkniętych miast na północy. Jego zwykle nieskazitelnie czysty środek zamienił się w kupę gruzu, z fasadami domów zerwanymi przez pędzące powodzie.
Źródło; www.dailymail.co.uk
