Loading ...Sesja Rady Miejskiej, na której zapadnie decyzja o likwidacji tomaszowskich gimnazjów, odbędzie się dziś, podczas ferii, czyli w czasie gdy uczniowie i nauczyciele mają wolne. Nie ma to i tak większego znaczenia, bo ani jedni (rodzice dzieci), ani drudzy (nauczyciele) nie zdobyliby się na protesty.
Z mapy miasta znikną gimnazja, a w ich miejsce powrócą podstawówki w dodatku numerowane tak, jak przed reformą szkolnictwa. Ci, którzy nie opanowali dotychczas nazewnictwa, mogą odetchnąć. Znów będzie: „dziewiątka”, „jedenastka” i „trójka”.
Tegoroczni pierwszoklasiści rozpoczną naukę w dotychczasowych podstawówkach. W pogimnazjalnych szkołach trzeba będzie tymczasem przygotować sale lekcyjne, łazienki, szatnie, stołówki na przyjęcie maluchów. Na pewno nikt nie policzył jeszcze kosztów, bo i nie czas na to.
Podstawówki pogimnazjalne mają przejąć od nowego roku szkolnego część uczniów klas szóstych, a może siódmych. Ma obowiązywać rejonizacja. Np. starsi uczniowie z „czternastki” trafią do „trójki”. Rodzice w tych roszadach też mają mieć coś do powiedzenia. Zatem bałagan szykuje się jeszcze większy. Z pewnością nie uniknie się „rozbijania” klas więc pojawia się pytanie, po co to wszystko, skoro przynajmniej część uczniów będzie miała poczucie, jakby szła do gimnazjum. To kłopot uczniów i ich rodziców. Oczywiście również nauczycieli.
Tych jednak przede wszystkim martwi to, że wciąż nie ma oficjalnych podstaw programowych, za to wciąż pojawiają się jakieś zmiany lub zapowiedzi zmian. Nie ma ramowych planów nauczania, a to one określają ilości godzin przedmiotu w całym systemie kształcenie i w poszczególnych latach. Nauczyciele drżą, bo nie wiedzą, ile godzin im ubędzie. Są przekonani o jednym – na reformie stracą na pewno. Ci, których szkoły będą w tym roku likwidowane, nowy rok szkolny jeszcze przeżyją, ale za rok, dwa może nie być już dla nich pracy.
Dyrektorzy dadzą pracę swoim. „Swoi” już zaliczają kolejne fakultety na studiach podyplomowych. W tym roku jest istny boom na dokształcanie wśród nauczycieli.
Jest wiele zastrzeżeń specjalistów, ekspertów PAN, ale też ministrów z innych resortów, co do sposobu reformy i jej skutków. Każdego dnia media przynoszą wypowiedź jakiegoś eksperta lub autorytetu na temat horroru na jaki się zanosi. Np. w klasach I-III ma uczyć „jedna pani”, ale nie bardzo wiadomo w związku z tym, co z takimi przedmiotami jak język obcy, w-f., informatyka, czy nieszczęsna religia.
Parę dni przed feriami tomaszowscy nauczyciele (anonimowo) wypełniali ankiety na temat tego, co sądzą o reformie. Podobno nie wszędzie poszło po myśli aktualnie rządzących. Dyrektorzy z nadania będą mieli więc dodatkowe zadanie, przekonać do jedynie słusznych wytycznych, niepokornych. Mało kto pamięta PRL, ale chyba z tym problemem sobie poradzą.
