W demokracji suweren wybiera najlepszych do pełnienia funkcji kierowniczych. W socjalizmie też tak było. Ludzie zapisywali się dobrowolnie do Partii i później wybierali jej zarząd. Hasło „Socjalizm tak, wypaczenia nie” przed kolejnymi wyborami zawsze się pojawiało. Bywały stwierdzenia, że demokracja to okropny system, ale nikt nie wymyślił niczego lepszego. Widać z tego, że nie ważny jest system, ważne jest, aby suweren był trzeźwy. Inteligencja jednak sporo pije alkoholu i zażywa innych używek, czego efektem bywają wyniki wyborów.
W statystyce występuje reguła dzwonu dla określenia jakiś zbiorów. Gdyby ta metoda posłużyła do określenia mieszkańców kraju, to można by być spokojnym. Góra dzwonu to wybitnie inteligentne jednostki. Dół dzwonu to osobniki przeciwstawne. Centrum dzwonu to wartościowy zbiór osób solidnie pracujący na sukces kraju. Dlaczego zatem, zazwyczaj w wyniku wyborów, społeczeństwa dzielą się na pół. Przykładem Brexit w Anglii. W Polsce minimalna większość przejmuje władzę i już ma gdzieś tą drugą połowę. Według moich spostrzeżeń przyczyną jest lobbing.
W Polsce jest system finansowania partii, aby nie być zależnym od lobbingu, ale to jest mało skuteczne. W Anglii jest odwrotnie, bo partie są sponsorowane przez lobbistów i wybrańcy muszą spłacać zaciągnięty przed wyborami kredyt. W Polsce jest partia, która weszła do parlamentu z hasłem o powszechnych referendach i jednomandatowych okręgach wyborczych. Tu dopiero zaczyna się lobbowanie, bo jakiś lokalny kacyk popisuje się swoimi znajomościami. Marzę o sytuacji, gdy inteligencja będzie edukowała mniej wyedukowanych obywateli. Kto jednak będzie uczył inteligencją bycia inteligencją a nie cwaniakami? Obecnie na świecie mamy z tym największy problem. W Anglii jest takie powszechne hasło, że pomaganie innym zaczyna się od swojego domu. Może to jest jakaś recepta?