Tomaszów rozpędził się w świętowaniu i balowaniu. Odkąd mamy patrona, to ponoć on decyduje o wszystkim co dzieje się w mieście. Jeśli to prawda, to patron powiedział – dość. Zatem nie przyroda, a dokładniej – pogoda, ale Antoni uznał, że tomaszowianie wystarczająco dużo już się ubawili. W niedzielne popołudnie deszcz , burza i wichura sparaliżowały miasto. Nie sposób było myśleć o dostaniu się na błonie, gdzie miał nastąpić finał Dni Tomaszowa, gdy samo centrum miasta opanował żywioł. Na pocieszenie można dodać, że w wielu miastach Polski nawet tych pozbawionych świętych patronów w sobotę i niedzielę pogoda pokrzyżowała plany organizatorów, którzy tygodniami przygotowywali plenerowe imprezy i koncerty.