Sukces został odtrąbiony, to teraz ustalmy, jak jest naprawdę.
Dwa miesiące temu policzyliśmy, że w wyniku realizacji projektu „modernizacji oczyszczalni ścieków i skanalizowania części aglomeracji Tomaszów” oscylujemy wokół 35% wymaganego efektu ekologicznego. Czy to wystarczy, by tomaszowską inwestycję uznać za spełniającą założenia projektu? – zastanawialiśmy się dwa miesiące temu.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie uznał, że wystarczy. Oznacza to, że nie musimy zwracać wielomilionowej dotacji. Gdyby do tego doszło, nasze miasto miałoby już dziś potężne kłopoty finansowe i realną szansę zbankrutowania.
Wyrok został odroczony. Przez kolejne pięć lat efekt ekologiczny będzie monitorowany. Spółka musi nadal pracować nad pozyskaniem kolejnych klientów korzystających z nowo wybudowanej kanalizacji.
Będzie to niezwykle trudne.
ZGWK jest dziś w znacznie gorszej kondycji finansowej niż jeszcze rok temu. Za I półrocze zysk netto osiągnięty przez spółkę był o połowę niższy niż w analogicznym okresie 2015. Pogorszyły się znacznie wskaźniki płynności spółki, spadły poniżej dolnych, dopuszczalnych wartości. Żadna z pozostałych miejskich spółek nie jest w tak złej sytuacji. Warto przy tym pamiętać, że to nie efekt ekonomii, ale polityki.
Jakby tego było mało, władze miasta podjęły decyzję o nie podnoszeniu na przyszły rok cen za wodę, a ścieki – minimalnie. Perfidia tej decyzji polega na tym, że zamrożenie cen podaje się jako sukces, a nie informuje o przyszłych konsekwencjach. To populistyczny krok, który w latach następnych będzie nas słono kosztował, ale zdaje się, że obecna władza liczy na to, że to nie będzie już jej problem.
Na koniec roku wypada się więc cieszyć, że NFOŚiGW nie każe nam zwracać 100 mln zł dotacji i że ścieki jakie wpuszczamy do Pilicy są coraz czystsze.
Sukcesem tej inwestycji jest również i to, że układając ponad 100 km rur wzdłuż dróg, na których odbywał się ruch kołowy, nie doszło do wypadków i nikt nie stracił życia.