Mówi się, że ten kto trzyma kasę, ten rządzi. Jeśli to prawda, to być może prezydent Marcin Witko jest jedynie frontmanem, a prawdziwa władza spoczywa w innym miejscu…
Nominacja Tomasza Jurka na wiceprezydenta Tomaszowa Maz. była dla tych, którzy znają kulisy działań przy POW, sporym zaskoczeniem. Prezydent Marcin Witko przez kilka tygodni po wyborach nie ujawniał nazwisk swoich zastępców. Trwało to trochę, bo kilka osób, którym proponował stanowisko, nie wyraziło na nie ochoty. Nazwisko Tomasza Jurka na giełdzie pretendentów do fotela wiceprezydenta, nie funkcjonowało.
Przez trzy wcześniejsze kadencje Tomasz Jurek pełnił funkcję naczelnika Wydziału Podatków w Urzędzie Miejskim. Do właściwości tego wydziału należało m.in.: prowadzenie spraw związanych z ustaleniem oraz określeniem zobowiązań podatkowych, postępowań w przedmiocie ulg (umorzenia, odroczenia, raty) dotyczących podatków lokalnych, wydawanie postanowień w zakresie wniosków dotyczących ulg w spłacie podatków i opłat stanowiących dochody gminy, prowadzenie stałych działań w zakresie kontroli danych zawartych w deklaracjach i informacjach podatkowych, bieżące sprawdzanie terminowości wpłat należności i terminowe podejmowanie czynności zmierzających do sporządzania upomnień, wezwań do zapłaty i tytułów wykonawczych, windykacja należności podatkowych, prowadzenie postępowań zabezpieczających należności pieniężne, prowadzenie postępowań w zakresie ujawniania spadkobierców nieruchomości.
Zakres obowiązków sprawiał, że kto ubiegał się o ulgę, umorzenie lub jakikolwiek rodzaj pomocy finansowej ze strony miasta musiał przejść przez pokój naczelnika. W poprzednich kadencjach wydział ten podlegał, w strukturze organizacyjnej urzędu, skarbnikowi miasta. Po nominacji Jurka na stanowisko wiceprezydenta, wydział podatków został przeniesiony spod kontroli skarbnika pod skrzydła wiceprezydenta Jurka. Tym samym sprawuje on jednocześnie pieczę nad wszystkimi inwestycjami, nieruchomościami i… podatkami.
Można przyjąć, że potencjalny inwestor, który zechce kiedyś w przyszłości zainwestować w Tomaszowie kilkadziesiąt milionów złotych i jednocześnie będzie negocjował z miastem skalę podatków dla swojego przedsięwzięcia, trafi ostatecznie do gabinetu wiceprezydenta Jurka.
Ktoś zadbał, by ścieżka biznesmena mocno się skróciła.
Tomasz Jurek nie ma natury showmana, jak jego przełożony. Mówi się, że pieniądze nie lubią hałasu i pod tym względem, Jurek doskonale pasuje do schematu. Nie bywa na otwartych imprezach, nie udziela się w mediach. Rzadko wychyla się ze swojego gabinetu. Po przyjściu do pracy, przebiera się w „dyżurny” garnitur. Niektórzy urzędnicy twierdzą, że po to, by być jak najmniej rozpoznawalnym na ulicy. – Uważa się za finansistę, ale o stronie technicznej miasta nie ma pojęcia, a tymczasem cały ten pion wpadł w jego ręce. Przy obecnej strukturze UM, rządzi, ale za nic nie odpowiada – mówi o Tomaszu Jurku były urzędnik magistracki. Jak widać prezydentowi Marcinowi Witko nadksięgowy jest niezbędny.