Kalendarz powiatu

Nadchodzących wydarzeń: 1
«wrzesień 2024 »
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  

Sonda

O jakiej porze roku plac Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim wygląda lepiej?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Nie tupię nóżką

FORMAT3A rozmawia z Zofią Szymańską, zastępczynią prezydenta Tomaszowa Maz.

Od objęcia stanowiska zastępczyni prezydenta miasta minęły dwa lata. Co się zmieniło od tego czasu w pani życiu?

Gdybym powiedziała, że nic się nie zmieniło, to bym skłamała. Wiedziałam, że jest to praca wymagająca pełnego zaangażowania, poświęcenia niekiedy nawet kosztem życia prywatnego, więc to nie było dla mnie zaskoczeniem. Ogrom pracy? Z tym też się liczyłam. Mogę powiedzieć, że nie spotyka mnie tutaj nic, czego nie dało się przewidzieć.

– Czyli nie było żadnego elementu zaskoczenia?
Zaskoczeniem było wiele miłych sytuacji. Otwartość współpracowników w urzędzie, ich gotowość do pracy. Na pewno od tej strony było więcej pozytywów niż negatywów.

Niewątpliwie były to pracowite dwa lata. Wciąż próg UM przekraczam z uśmiechem na twarzy i każdego dnia jestem gotowa do pracy. Mam bardzo sympatycznych współpracowników, chce nam się wspólnie działać i razem się motywujemy. I oczywiście cenię sobie ogromne wsparcie ze strony szefa.

– Jest pani krytykowana za wiek, brak kompetencji i w pewnym sensie również za to, że jest pani na tym ważnym stanowisku, kobietą…

Po dwóch latach mogę powiedzieć, że do krytyki można się przyzwyczaić. Musiałam to wkalkulować w koszty pracy zawodowej. Należę do osób, które wolą pozostawać w cieniu. Po prostu chcę pracować i byłoby miło gdyby mnie ktoś oceniał za konkretne zadania. Krytyka, która nie ma nic konstruktywnego, bardzo szkodzi i zniechęca. Więc ja bym miała tylko takie marzenie, by nikt mnie do tej pracy nie zniechęcał.

Wiem, że dla pewnej grupy osób było zaskoczeniem to, że zostałam wiceprezydentem miasta. Zapraszam wszystkich tych, którzy uważają, że mnie czegoś brakuje, do bliższego poznania charakteru mojej pracy.

Czy odczuwa pani przejawy dyskryminacji ze względu na płeć? Ma pani poczucie, że w polityce jest pani trudniej, bo jest pani kobietą?

– Trudno jest mi kategorycznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od tego, czy mężczyźni, z którymi pracujemy wcześniej mieli przyjemność pracować z kobietami. To im pomaga układać relacje. Bywa, że mężczyzna polityk czy samorządowiec, z którym rozmawiam po raz pierwszy podchodzi do mnie z przymrużeniem oka, „bada”. I w trakcie zmienia postawę bo widzi, że ma przed sobą osobę kompetentną, zaangażowaną. To daje satysfakcję. Czyli, jeśli ktoś jest wobec nas nieprzyjazny, lekceważy nas, to nie musimy od razu tupać nóżką, grozić palcem i lamentować, o matko, dlaczego pan mnie dyskryminuje. My kobiety jesteśmy na tyle inteligentne, że potrafimy pokazać merytorycznie, że warto z nami współpracować i niczym nie odbiegamy od mężczyzny.

– Zatem mężczyzna jest partnerem, a kobieta musi to partnerstwo udowodnić.

Ale to nie jest wina nas kobiet, ale wina tych właśnie mężczyzn, konkretnych mężczyzn, konkretnych przypadków, gdzie ich doświadczenia związane z pracą z kobietami były negatywne lub w ogóle nie było tej współpracy.

Cieszę się, że to są jednostkowe przypadki. Dyskryminacja kobiet w życiu publicznym i politycznym, aktualna 5-10 lat temu, dziś już nie wygląda tak dramatycznie. Nie mam na myśli rozwiązań formalnych takich jak parytety na listach wyborczych, bo to akurat – w moim odczuciu – wyrządza większą krzywdę kobietom niż pomaga. Za to zmieniają się nasze odczucia społeczne. Kobieta jest równą partnerką dla mężczyzny. Tak odbieram rzeczywistość.

– Tymczasem komentarze pod artykułami dotyczącymi jakiegoś problemu odnoszą się nie do problemu, ale do tego, jak kobieta była ubrała, pomalowała itd.

To prawda. Ubolewam nad tym, że mężczyźnie wystarczy jeden garnitur, dwie koszule, trzy krawaty. Przed kobietami poprzeczka jest wyżej postawiona. Ale też my lubimy zmieniać sukienki, lubimy piękne makijaże i fryzury, więc to chyba nie jest dla nas przeszkodą. Bywa, że mam przyjemność gościć w urzędzie osoby spoza Tomaszowa. Czasem ich reakcje są następujące: o matko kobieta, i młoda, i jeszcze ładna, więc fajnie… ja to odbieram jako godny wizerunek reprezentantki naszego miasta.

– Mężczyzna też powinien dobrze wyglądać… Zwłaszcza, gdy reprezentuje.

Apeluję do mężczyzn, aby bardziej dbali o siebie. Panowie, miejcie chociaż dwa garnitury.

– Może wymienić pani najtrudniejszą decyzję, jaką musiała podjąć?

Trudne pytanie ponieważ na co dzień spotykamy się z trudnymi decyzjami. Strategiczne decyzje związane z wizją rozwoju miasta, działań inwestycyjnych podejmuje prezydent Marcin Witko. My realizujemy postawione przed nami zadania. Mogę odnieść się do tych, które zostały mi przydzielone. Strefa kultury, edukacji, pomocy społecznej. Ogromnym wyzwaniem było przeprowadzanie „małej reformy oświatowej”, która miała miejsce dwa lata temu. Tworzenia zespołów szkolno-przedszkolnych. Nowa organizacja wymagała trudnych decyzji.

– Młody wiek nie umniejsza powadze urzędu?

Wielu było zaskoczonych na początku naszą otwartością. Otwartością prezydenta w relacjach z petentami, mieszkańcami. Wychodzę z założenia że naszej powadze, powadze urzędu nie umniejsza fakt przeprowadzenia życzliwej rozmowy z uśmiechem bez wspomnianego już tupania nóżką.

Jak już rozmawiamy o kobietach w życiu publicznym, muszę powiedzieć, że u tych kobiet samorządowców, które znam, tego uśmiechu brakuje, bo próbują się „wcisnąć” w garnitur mężczyzny. Tak nie powinno być, skoro pojawiają się w życiu publicznym powinny łagodzić obyczaje, zmiękczać politykę. Uśmiech dodaje kobietom uroku, pomaga w wielu sytuacjach, nawet urzędowych, więc nie wzbraniajmy się tak przed tym, drogie panie. Zarażajmy siebie nawzajem życzliwością, sympatią i wtedy będzie nam wszystkim łatwiej żyć, wykonywać swoją pracę.

– Jak wygląd przeciętny dzień pani prezydent?

Są okresy, gdzie nasza aktywność jest wzmożona. Od razu trzeba zaznaczyć, że to nie jest 8 godzin. Myślę, że podobnie jak wielu, zaczynam dzień od kawy. Jest to klasyczna praca za biurkiem, konieczność odpowiedzenia na e-maile, dekretacja dokumentów. Następnie spotykam się z dyrektorami wydziałów, omawiamy bieżące sprawy i to jest moment na podejmowanie decyzji. Elementem mojej pracy są narady z kierownictwem urzędu, podczas których wyznaczamy sobie cele, a następnie dążymy do ich skutecznej realizacji. Mam przyjemność spotykać się również z mieszkańcami, nie tylko podczas formalnych dyżurów, ale bywa, że zapraszam do gabinetu osobę, która akurat zapuka do sekretariatu i jeśli tylko jest sposobność, rozmawiamy i załatwiamy sprawę. Są też momenty w pracy, kiedy musimy od tego biurka wstać i udać się do podległych jednostek, czy to w sposób oficjalny uczestniczyć w wydarzeniach, czy też po prostu zajrzeć co się dzieje, porozmawiać z kierownictwem.

Lubię, gdy wiele się dzieje, kiedy mam wypełniony dzień.

– Są chwile, które ma pani tylko dla siebie?

Nie jest tajemnicą, że nie jestem w związku małżeńskim i nie mam dzieci. Za to jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch kotów. Bywa, że kiedy jest bardzo późno, zdarza mi się powiedzieć, szanowni państwo, muszę was opuścić, bo mam koty w domu na wychowaniu. Poza tym cenię sobie chwile, gdy mogę pójść do kina, do teatru, gdy mogę spotykać się z przyjaciółmi przy herbacie, czy nawet spędzić leniwą sobotę na kanapie. Cenię sobie poduszkę i koc, przyjemność obcowania z dobrą lekturą. Niestety, dziś zamiast książek więcej czytam pism urzędowych. Poza tym dalej kształcę się w swoim zawodzie prawniczki.

Jaki jest pani ulubiony kolor?

To się zmienia. Dzisiaj są to odcienie szarości, ale przez wiele lat moim ulubionym kolorem był fiolet.

– Co pani prezydent jada na śniadanie?

Nie jadam śniadań. Nie jestem słowikiem, raczej sową. Pobudki poranne sprawiają mi trudność. Z reguły wygląda to tak, że budzik nastawiony jest na konkretną godzinę, ale po nim następują przynajmniej trzy drzemki. W końcu wstaję, szybki makijaż, sukienka, która jest pod ręką i wybiegam z domu.

– Co jest dla pani najważniejsze w życiu?

Bardzo trudne pytanie. Myślę, że najważniejsze jest szczęście moich bliskich. Ważna jest miłość. Kocham zwierzęta i jak ktoś by mnie nazwał naczelną kociarą tego miasta, byłabym dumna. Nawet czekam na program 500+ na kota.

– Kto panią prezydent ubiera? Ma pani stylistę?

Ze względu na rangę urzędu powinnam powiedzieć, że mam stylistę i ubieram się u najlepszych projektantów. Jednak zbytnio z tym nie przesadzam. Jak wcześniej wspomniałam, robię szybki makijaż i pierwsza lepsza sukienka. Kiedyś korzystałam z pomocy naszej stylistki, Ewy Radziewicz. Śledzę na bieżąco, jakie są trendy jeśli chodzi o modę i styl ubierania pań, które w życiu publicznym się pojawiają. Bardzo cenię styl pierwszej damy, Agaty Dudy.

– Czy jest pani zakochana?

(śmiech) Myślę, że jestem temu bliska. Założenie rodziny jest moim marzeniem. Uczucie miłości, zakochania jest cudowne.

Drogie panie, pamiętajmy że dla mężczyzn jesteśmy najcenniejszym skarbem tego świata i nawet jeżeli zaprzeczają, to nie należy zbytnio przywiązywać do tego wagi. Dbajmy o siebie, o swoje zdrowie, o swój komfort psychiczny i bądźmy po prostu piękne i mądre, aby mężczyźni mogli nas podziwiać.


« Powrót

Ogłaszaj się za darmo w FORMAT3A!Reklama w FORMAT3A działa 7 dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę!Katalog firm FORMAT3A, to najpewniejsze i najtrwalsze źródło informacji o firmach działających w powiecie tomaszowskim. Bądź tu i Ty!FORMAT3A, to najskuteczniejsza platforma reklamowa powiatu tomaszowskiego. Sprawdź jak działamy!
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com
Facebook