– Wyszedłem przed dom, postanowiłem nagrać krótki film, wpłaciłem, oczywiście, pieniążki na Wojtusia, po czym wykonałem 10 pompek i nominowałem kolejnych 5 osób – tłumaczy Marcin Topór z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gaszynie. Efekt kuli śnieżnej Ruszyła lawina pompek. Do „pompowania dla Wojtusia” zapalili się nie tylko strażacy, ale też policjanci, strażnicy więzienni, radni gmin i powiatów, bankowcy, handlowcy, producenci mebli. Pompowali wszyscy – w miarę możliwości. Liczyła się dobra wola, zabawa, a przede wszystkim cel: zbiórka dla chorego Wojtusia. W końcu do akcji wkroczyło wojsko. Bardzo szybko Gaszyn Challenge przekroczył granice i dotarł do Berlina. W ten sposób znalazły się pieniądze na lek dla Wojtusia. – Jest to jednorazowy wlew dożylny tego leku, który powoduje, że organizm Wojtka będzie w stanie produkować sam białko odpowiedzialne za neurony ruchowe – mówi Izabela Howis. Gaszyn Challenge jednak wciąż trwa. Pieniądze są zbierane na rzecz innych chorych dzieci. Zbiórka na rzecz Wojtusia Howisa i innych dzieciaków jest prowadzona na platformie SiePomaga.pl