Była sobota, pięknie zapowiadał się dzień, wyszedłem z psem już po raz drugi tego dnia. Spacerujemy między blokami na osiedlu idąc w stronę niebrowskiego parku. Słyszymy z daleka poszczekiwanie psa. Nuka nasza sunia widać poddenerwowana dochodzącym „wołaniem”. Po drodze mijamy kwiaciarnię, sklepiki i salonik fryzjerski. I co? Pies przywiązany do rynny, widać zdenerwowany, zaniepokojony, sam pozostawiony, na bystrym słońcu. Poszliśmy dalej… Całą drogę (ciągle słysząc jego szczekanie) zastanawiałem się jak można tak traktować psa… Rzekłoby się, że jest to widok stary jak świat. Pies uwiązany do pobliskiego słupa bądź stojaka na rowery, wpatrzony w drzwi wejściowe. Wyczekujący na powrót właściciela, który poszedł…
Kiedyś widokiem równie częstym i normalnym był pies na łańcuchu. Ludzie zaczęli być jednak bardziej świadomi, a ich umysły otworzyły się na fakt, że zwierzęta czują… na całe szczęście!
Wróciliśmy po 40 minutach i co? Pies dalej przywiązany…
Od redakcji:
Drogi właścicielu psa
Jeśli już musisz pozostawić psa na chwilę (bo właśnie wracasz ze spaceru, a sąsiadka doniosła ci o ostatnich sztukach promocji stulecia w pobliskim dyskoncie), pod żadnym pozorem:
- nie zostawiaj psa w pełnym słońcu,
- nie zakładaj mu kagańca nylonowego (materiałowego), który utrudnia ziajanie,
- nie przywiązuj go w miejscu, w którym pies będzie przesuwany, omijany, bądź narażony na bezpośredni kontakt z wchodzącymi czy też wychodzącymi – znajdź miejsce spokojne, ale – jeśli to możliwe – widoczne z wnętrza sklepu tak, byś miał psa, mimo wszystko, na oku!