Ponad czterdzieści drzew po obu stronach ul. Ujezdzkiej na odcinku od ul. Warszawskiej do Milenijnej zostało oznakowanych pomarańczową farbą. Ta farba, to wyrok śmierci. Drzewa czeka wycinka.
-
To nie jest nasz kaprys. Drzewa są stare, chore, pochyłe – mówi Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wspomniany odcinek ul. Ujezdzkiej jest jednocześnie fragmentem DW 713 i DK 48. Funkcję zarządcy pełni tu GDDKiA. – Nasza komisja dokonała oceny stanu drzew i to są jej sugestie. Teraz czekamy na opinię właściciela terenu. To on zdecyduje czy drzewa będą wycięte – dodaje rzecznik.
Tymczasem „właściciel terenu”, czyli miasto nie otrzymało od GDDKiA wniosku w tej sprawie. Tak z kolei twierdzi rzeczniczka prezydenta miasta.
Jaki zatem los czeka drzewa przy ul. Ujezdzkiej? Czy planowana budowa chodnika jest dostatecznym powodem, by dokonać masowej zagłady drzew? Czemu miasto nie interesuje się wycinką? Nikt z urzędników nie zauważył na wylotówce do Łodzi oznakowanych do wycinki drzew? Co prawda GDDKiA działa w opraciu o inne przepisy dotyczące wycinki drzew, ale pytanie, kto ważniejszy gospodarz czy zarządca pozostaje.