
Urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi działają nieśpiesznie. Zestawienie pomiarów czystości powietrza z kwietnia br., mierzone metodą manualną w jedynym punkcie, w naszym mieście, ukazało się na stronie dopiero 19 maja. Jak co miesiąc przedstawiamy te dane, by uświadomić mieszkańcom i mieszkankom naszego miasta, że problem nie znika.
W wiosennym, ale zimnym kwietniu tomaszowska stacja odnotowała dwa dni ze stężeniem pyłu PM 10 przekraczającym 50 µg/m3. Jest to poziom dopuszczalny, który mówi, że jakość powietrza nie jest dobra, ale nie wywołuje ciężkich skutków dla ludzkiego zdrowia. Poziom informowania wynoszący 200 µg/m3, oznaczający, że jest źle i trzeba ograniczyć aktywności na powietrzu, bo norma przekroczona jest czterokrotnie przekraczany był w tomaszowskim powietrzu w styczniu i lutym, ale nikt (oprócz mediów) nas o tym nie informował.
Pamiętajmy również, że dane tu przytaczane dotyczą tylko jednego punktu pomiarowego w mieście i jednego parametru. Urządzenie pomiarowe, którego zakup w swoim czasie postulowali niektórzy radni powiatowi, to wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych. Łatwiej wydaje się pieniądze na kolejne imprezy niż na analizę stanu jakości powietrza, bo to musiałoby z kolei skutkować wydatkami na walkę o czystość powietrza.