Bez wątpienia to silny wiatr, który wiał dziś w Tomaszowie spowodował, że kawałek 170-metrowego powistomowskiego komina runął na ziemię. Część komina wpadła do środka, część obok, ale na szczęście w pobliżu nikogo nie było. Kilkadziesiąt metrów od komina funkcjonują obecnie zakłady przemysłowe. To ich pracownicy usłyszeli huk spadającego gruzu.
Na miejsce zdarzenia przybyła policja, straż pożarna i urzędnicy nadzoru budowlanego. Teren wokół komina otoczono taśmą. Ustalono, że działka, na której stoi komin należy do prywatnego przedsiębiorcy. Na szczęście. Gdyby była własnością syndyka lub nadal Cheng Meng Songa (nieliczni wiedzą, o kim mowa, ale nikt nie wie, jak wyglądał), nie wiadomo byłoby, kto ma zabezpieczyć komin i kto zapłacić za ekspertyzę tego, co po nim zostało.
1 października minęło 19 lat od upadku Wistomu. Należy przypuszczać, że stan pozostałych powistomowskich kominów nie jest lepszy od tego, który dziś skrócił się o kilkadziesiąt metrów.