Tomaszowianka, Agnieszka Smuga uśmiechnięta kobieta po czterdziestce opowiedziała nam o narodzinach swojej pasji. Gdy wyszła za mąż i pojawiły się dzieci jej życie głównie skupiało się na pracach domowych. Z czasem zaczęła pomagać mężowi przy prowadzeniu firmy. Synowie dorastali, firma męża zaczęła się rozwijać, lecz ona nie do końca czuła się spełniona, tak jakby czegoś jej w życiu brakowało.
– Dobrze pamiętam dzień, w którym syn Patryk przygotowywał się na szkolne zajęcia z techniką decoupage. Pomogłam mu, bardzo się w tę pracę zaangażowałam i od tego się właśnie zaczęło, to było w 2014 roku.
– Kocham XIX-wieczne stroje, meble – ja chyba urodziłam się nie w tej epoce – śmieje się Agnieszka.
Wkrótce pojawiły się nowe prace, szkatułki, kuferki, butelki. Zaczęła tworzyć z chęci kreowania czegoś pięknego i niepowtarzalnego.
– Mąż, na początku mojego tworzenia, nie wspierał mnie zbytnio. Jednak pełna wiary we mnie była moja kuzynka Elżbieta. Kompletując warsztat z jej pomocą zagospodarowałyśmy starą pralnię i powstała w niej moja pracownia. Tu się wyciszam – dodaje. Nie mam tu nawet radia, ta cisza mnie uspokaja, dlatego najbardziej lubię tworzyć w nocy, gdy mam spokój, mogę to robić godzinami. Czytałam książki na ten temat i przeglądałam informacje w Internecie. Korzystałam też ze szkoleń i warsztatów. To była dla mnie miłość od pierwszego wejrzenia, po prostu zakochałam się w decoupage`u i nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego. Nie sądziłam że tak mnie to pochłonie.
Większość z moich prac jest celowo postarzana, a zadrapania i zżółknięcia nadają im niepowtarzalny charakter. Tworzę głównie dekoracje i ozdoby do domu – kuchni, salonu, tarasu, czy łazienki. Staram się, aby prace wyglądały oryginalnie i wyjątkowo – mówi Agnieszka.
Na początku tworzyła dla siebie i dla najbliższych, aż w końcu stwierdziła, że chce się tym dzielić z innymi.
– W sierpniu 2016 r. otworzyłam działalność z rękodziełem, dzięki czemu będę mogła poszerzać horyzonty w mojej dziedzinie decu.
Zaczęła prowadzić zajęcia, ubiera się na nie w suknie uszyte na wzór XIX wiecznego stroju.
– W grudniu zorganizowałam zajęcia z dekoracji pierników dla mam z dziećmi, w którym wzięło udział ponad 60 osób i myślę już o następnych warsztatach.
Z czasem mąż Agnieszki uwierzył w jej nową miłość, warto było jednak dążyć do celu i zająć się tym, co sprawia radość. Wspólnie z mężem podjęli działania i wkrótce powstanie sklep z pracami Agnieszki, ale o jego otwarciu będziemy jeszcze pisać na łamach naszego portalu.
– Ciągle mam nadzieję, że decu to nie przelotny romans a miłość na zawsze… – mówi Agnieszka z błyskiem w oczach.